wtorek, 24 lipca 2018

Nie samą książką człowiek żyje ;)




Dziś opowiem Wam coś z innej beczki. Dzięki uprzejmości Mr Locka, ja wraz z moją stałą grupą "szybkiego reagowania", zostaliśmy zaproszeni na testy nowego, bydgoskiego escape roomu: SUPERHEROOM. Wiele o nim słyszeliśmy i mocno napaliliśmy się na to przedpremierowe ratowanie świata. Ale po kolei...

Czym jest escaperoom? Jest to zabawa wzorująca się na grach on-line przeniesiona do realnego świata. Polega na zamknięciu grupy śmiałków w pomieszczeniu na ok 60 min. Muszą oni rozwiązać zagadki, znaleźć klucze, kody i przede wszystkim ruszyć umysł, by wydostać się na czas. Niesie to ze sobą ogromne emocje, masę wspomnień i co najważniejsze świetną zabawę :). Warto jednak poszperać w internecie i doczytać czy pokój na jaki mamy ochotę nadaje się dla dzieci, kobiet w ciąży, klaustrofobików lub osób z epilepsją i zapoznać się z wstępną fabułą by wynieść z zabawy jak najwięcej :)
Uwaga! Jak już raz zasmakujecie w escaperoomach, będziecie chodzić namiętnie ;)

Kto z nas będąc dzieckiem nie czytał/oglądał opowieści o superbohaterach? Kto z nas nie chciał kiedykolwiek przywdziać peleryny czy stanąć po drugiej stronie maski i bronić świat przed złoczyńcą? Sama w dzieciństwie z wypiekami na twarzy śledziłam przygody Batmana czy Spidermana. DC i Marvel zaserwowali nam całą rzeszę bohaterów, których kochamy, uwielbiamy, i którym kibicujemy. SUPERHEROOM daję nam okazję spełnić marzenie, wcielić się w jedną z popularnych postaci komiksowych i uratować świat! Okazuje się, że zgraja złoczyńców napada na Nowy York, Sandman zasypuje piaskiem kolejne dzielnice, nam-superbohaterom odebrano moce. Jako zwykli ludzie musimy dostać się na 75 piętro walącego się wieżowca, odzyskać moce i stawić czoło zbirom, ale musimy się spieszyć, ponieważ zostało już tylko 60 minut do całkowitej zagłady miasta. Trzeba współpracować, działać żwawo i co najważniejsze ruszyć głową, bo to czas jest naszym największym wrogiem... Do boju!




Na wielkie otwarcie SUPERHEROOM czekaliśmy bardzo długo i niecierpliwie. Zaproszenie na testy spowodowało gwałtowną eksplozję radości i podniecenia przekształcającą się w kilka minut w pełną mobilizację. Po genialnym wprowadzeniu, ruszyliśmy do boju i udało się! 6 minut przed czasem, w chwale i glorii opuściliśmy miejsce bitwy, naładowani ogromem dobrej energii i niesamowitych wspomnień. Wow!

Pierwszym ogromnym plusem jest wykonanie, zewsząd wyziera dbałość o szczegóły i ogrom pracy jaki twórca włożył w efekty wizualne. Pod tym względem  daję 12/10! Dodatkowo zagadki są logiczne, tematyczne, całkowicie stopione z fabułą, urozmaicone i co ważne- jest ich dużo. Nasza dość zaawansowana grupa miała pełne ręce roboty by zdążyć przed upływem 60 minut. Presja czasu idealnie wyważona, przez co bardziej pomagała zwiększyć obroty umysłu niż blokowała go. System podpowiedzi przez krótkofalówkę dawał nam poczucie "łączności z bazą". Efekty dźwiękowo-wizualne na wysokim poziomie, nadawały niesamowite wrażenia i chwilami oszukiwały umysł do tego stopnia, że wszyscy zgodnie na tę godzinę straciliśmy kontakt z rzeczywistością i staliśmy się superbohaterami. Wow! Od testów minęło już kilka dni, a my wciąż dyskutujemy, omawiamy i przeżywamy tę przygodę na nowo. Sam pokój oceniam na śr.zaawansowany/trudny, ze względu na sporą ilość zagadek w 60 minutach, dla grup początkujących mógłby sprawić spore wyzwanie. Za całokształt daję 10/10, pokój jest dopieszczony, ma świetny pomysł i co najważniejsze został stworzony przez człowieka z pasją, a to widać na każdym kroku :)



Chcecie przeżyć niezapomnianą przygodę i uratować świat? Chcecie przywdziać maskę i stawić czoła złu? A może zwyczajnie dobrze się bawić z przyjaciółmi? Zapraszam do SUPERHEROOM już 28.07.2018r wielkie otwarcie.

Chciałabym bardzo podziękować ekipie Mr Lock za możliwość udziału w testach, za pasję i zaangażowanie w stworzeniu pokoju i wprowadzeniu nas do tego ekscytującego zadania, a przede wszystkim podziękować za ogrom emocji, doznań i wspomnień jakie mogliśmy dzięki Wam przeżyć :)

Polecam!!!
ZaBOOKowana


Gdzie znaleźć Mr Locka:

https://http://mrlock.pl/

https://lockme.pl/bydgoszcz/mr-lock-escape-room/superheroom/

https://www.facebook.com/MrLockEscape/



PS. Na ostatnim zdjęciu kolega po akcji chciał nam sprzedać ubezpieczenie NW. Kolejny wróg- człowiek-akwizytor (Hmm... AkwizytowMan?) :D 


Łaska- A. Kańtoch


Anna Kańtoch zaimponowała mi jako autorka wspaniałych, mrocznych opowieści fantastycznych i s-f. Gdy na rynku czytelniczym pojawiły się jej powieści kryminalne, z miejsca podsunęłam je mamie wiedząc, że to będzie "dobry towar" ;). Sama też postanowiłam przełamać swój opór wobec kryminałów i poznać autorkę w tej nowej odsłonie. Czy było warto?

Łaska to mroczna, osadzona w połowie lat 80-tych, w małym miasteczku o tajemniczej nazwie-Mgielnica, opowieść pełna tajemnic sprzed lat. W 1955 roku mała dziewczynka znika na tydzień w lesie, gdy zostaje znaleziona, ma na sobie zakrwawioną sukienkę i nic nie pamięta. Dziś Maria jest dorosła i pracuje jako nauczycielka w lokalnej podstawówce. Pewnego dnia, jeden z uczniów zamiast klasówki oddaje jej rysunek przestawiający czworo dzieci i Kartoflanego Człowieka. Chłopiec prosi ją o pomoc, a tego samego popołudnia zostaje znaleziony w miejskim parku powieszony na gałęzi. Kobieta przeczuwa, że to co chciał powiedzieć jej chłopiec jest ściśle związane z jej luką w pamięci. Czy wiedza stanie się ukojeniem? Czy ciotka miała rację, że niepamięć to łaska?

Przystąpiłam do Łaski z lekko mieszanymi uczuciami, po części zachwycona nową powieścią Anny Kańtoch, ale też sceptyczna co do gatunku jaki mi do końca "nie leży". Powoli zagłębiałam się w klimat małego miasta lat 80-tych i spodobało mi się to co zobaczyłam, a wręcz w tych specyficznych czasach czułam się jak ryba w wodzie. Autorce udało się w niesamowity sposób uwydatnić charakterystyczne cechy małej mieściny, gdzie każdy o każdym wszystko wie, gdzie plotka roznosi się z prędkością błyskawicy oraz gdzie ksiądz, milicjant i nauczyciel są najbardziej prestiżowymi zawodami. Maria zawsze była uznawana za dziwną, a każdy w okolicy wiedział co przydarzyło jej się w dzieciństwie. Dorastanie pod ciekawskim okiem mieszkańców, mając w sobie więcej pytań niż odpowiedzi sprawiło, że kobieta stroniła od ludzi. Zawsze na uboczu, zamknięta w sobie, odosobniona, depresyjna. Nie potrafiła poradzić sobie z teraźniejszością. Dopiero śmierć jej ucznia i związane z nią okoliczności nadały kobiecie cel- odnaleźć swoją tożsamość i przełamać tajemnicę niepamięci. Właśnie ta niezwykle zawiła postać i czar lat 80-tych owiany mroczną tajemnicą przykuły moją uwagę na dobre.
Dodatkowym plusem była dla mnie fabuła. Czułam się jakby autorka wodziła mnie za nos, każda moja próba wyskoczenia przed szereg i wydedukowania kim jest sprawca, bardzo szybko sprowadzały mnie na ziemię. Zaciekle analizowałam informacje, szukałam powiązań, wręcz prowadziłam własne śledztwo tuż obok milicji i Marii, ale bez skutku. Wciąż zderzałam się ze ścianą. Pudło! Pudło! Rozemocjonowana dotarłam do końca i... bum! Tego się kompletnie nie spodziewałam. Wszystkie elementy wskoczyły na swoje miejsce sprawiając, że cała historia nagle nabrała spójności i stała się kompletną, niesztampową, klimatyczną powieścią z delikatnym dreszczem. A czy niepamięć jest łaską? Czy Maria znajdzie wszystkie odpowiedzi? Hmm... Sami się przekonajcie ;)

Drodzy fani Anny Kańtoch nie obawiajcie się. Mimo iż autorka zmieniła gatunek serwując czytelnikom kryminał, to jest on przesycony jej wyjątkowym stylem, emanuje tym charakterystycznym mrokiem wyzierającym z rzeczywistości, który tak przyciąga w jej poprzednich książkach. Zwolennicy kryminałów również będą zachwyceni, ponieważ Łaska jest nieszablonową powieścią, w której nieraz mimowolnie wytężymy umysł poszukując odpowiedzi. Ze swojej strony daję 7/10 i bardzo polecam :)

Zaczytanej nocy :)
ZaBOOKowana

środa, 4 lipca 2018

Cykl: Kwiat Paproci- K. B. Miszczuk


"Kto wie, może tak naprawdę nie jest zboczeńcem, tylko miłością mojego życia? Na wszelki wypadek lepiej go do siebie nie zrażać." 

~Katarzyna Berenika Miszczuk, "Szeptucha"

Piękna czerwcowa pogoda potrafi rozleniwić, więc i ja nabrałam chęci na coś lekkiego, niewymagającego i przyjemnego. Sami wiecie, że w takich chwilach najlepiej wybrać się do biblioteki, a tam wśród stert audiobooków wyszperałam 4 części cyklu Kwiat Paproci Katarzyny Bereniki Miszczuk. Czemu nie przekonać się na własnej skórze, czy jest aż taki dobry jak mówią? ;)

Cykl Kwiat Paproci  przenosi czytelnika do współczesnej Polski, ale nie takiej jaką znamy. Słowiańska mitologia jest wciąż żywa, codzienność przeplatają dawne obrzędy takie jak Rusałczy Tydzień czy Noc Kupały, a wszystko za sprawą Mieszka I, dawnego władcy Polan, który nie przyjął chrztu. Główna bohaterka, Gosława Brzózka, musi odbyć obowiązkową praktykę u wiejskiej znachorki, by stać się pełnoprawnym lekarzem. Problem polega na tym, że Gosia jest kobietą nowoczesną, przyzwyczajoną do życia w mieście i nie cierpi wsi, przyrody oraz panicznie boi się kleszczy. W dodatku nie wierzy w te wszystkie słowiańskie zabobony, demony i bogów. Przyszłość pokaże jak bardzo dziewczyna będzie musiała zweryfikować swój tok myślenia. 

Już zanim zaczęłam słuchać Szeptuchy wiedziałam, że książka ma mocno rozwinięty wątek miłosny. Mimo to skuszona genialnym tematem współczesnej, żywej słowiańszczyzny, postanowiłam przymknąć trochę oko na ten romansik i cieszyć się lekką, nietuzinkową opowieścią. Po wysłuchaniu około połowy pierwszego audiobooka porzuciłam wszelkie nadzieje i oczekiwania, bo nawet przymknięcie obu oczu i zatkanie uszu nie stłumiłoby westchnień bohaterki do:"pięknych, zimnych oczu", "niesamowicie zbudowanej klatki", "jędrnych pośladków" czy "męskiego głosu" i tym podobnych przymiotów Mieszka. Jestem twarda i chciałam chociaż dokończyć 1 tom, ale ręce mi opadły, gdy oberwałam takimi kwiatkami jak zawarte w jednym zdaniu kucanie mężczyzny za krzakiem, by po chwili wstał kolan lub zgaszenie światła w sypialni przez bohaterkę, padnięcie na łóżko i zaśnięcie "nawet nie gasząc światła". To tylko kilka nieścisłości, które najbardziej zapadły mi w pamięć, ale jest ich masa! Z początku irytowały mnie strasznie. Gdzie jest korekta i edycja?! Jak można wypuścić takie bzdury? Później opuściłam gardę, poddałam się i wrzuciłam na pełen luz, by z czasem traktować te kwiatki jak źródło rozrywki. Już nawet nie drażniły mnie przejęte krzyki Gosławy "O bogowie! Na bogów!", a jak wiadomo, zażartej ateistki. Przejdę może do samych postaci. Odniosłam wrażenie, że byli płascy, nijacy, mdli i bardzo szablonowi. Mieszko- przystojny, odważny, silny i waleczny. Gosia- infantylna (przez co nieznośnie irytująca), wiecznie przestraszona, drobiazgowa, pakująca się w kłopoty. Baba Jaga- mądra, matkująca, opiekuńcza. Bogowie- silni, aroganccy, małomówni i władczy. Czy to nie brzmi znajomo? W sumie to żadna z postaci nie ewoluowała w trakcie przebiegu akcji. Gośka tak jak na początku była, tak pozostała nieporadną dziewczyną z miasta, a Mieszko nadal trzymał pozę psa obronnego z umięśnioną klatą. To wszystko sprawiało, że zamiast lekkiej, zabawnej fantastyki zaprawionej wątkiem miłosnym, dostałam tanie romansidło, które ktoś usadowił w nietypowym świecie. Ten genialny pomysł współczesnej słowiańskiej Polski został, kolokwialnie mówiąc, spierniczony i powiem szczerze, że zła jestem na autorkę. Czytałam inne jej powieści i wiem, że stać ją na więcej. Tu autorka mając solidne podstawy stworzyła średniawą literaturę, a od połowy 2 tomu wyraźnie czułam, że dała się ponieść presji czasu i kolejne tomy skleciła naprędce pod jedną modłę. Jedyne co ratuje, moim zdaniem, ten koszmarek to humor sytuacyjny czy gagi, wręcz sitcomowe nadające mu lekkości i lekkostrawności oraz wspaniała lektorka - Anna Szawiel, która wspaniale wczuła się w rytm powieści i doskonale oddała głosem wszelkie zawiłości fabuły. Brawo! 

Cykl Kwiat Paproci należy włożyć pomiędzy tanie romansidła, zamknąć na klucz i zapomnieć. Mimo iż przesłuchałam wszystkie 4 tomy to nie odkryłam w nim czaru słowiańskości, magii zielarskiej czy nawet nie poczułam się jak poganka. Wszystko skrzętnie stłumił pokręcony, wzdychająco-ochajacy romans, od którego chwilami zaczynało mnie mdlić. Ze swojej strony daję 3/10 i przykro mi to pisać, ale nie polecam :(

Słonecznego dzionka
ZaBOOKowana

poniedziałek, 2 lipca 2018

Lolita- V. Nabokov




 "Lolito, światłości mojego życia, ogniu moich lędźwi. Grzechu mój, moja duszo. Lo-li-to: koniuszek języka robi trzy kroki po podniebieniu, przy trzecim stuka w zęby. Lo. Li. To. Na imię miała Lo, po prostu Lo, z samego rana, i metr czterdzieści siedem w jednej skarpetce. W spodniach była Lolą. W szkole – Dolly. W rubrykach – Dolores. Lecz w moich ramionach zawsze była Lolitą."

~ V. Nabokov, "Lolita"

Od dłuższego czasu chciałam zapoznać się z Lolitą V. Nabokova, poznać na własnej skórze co sprawiło, że weszła do kanonu klasyki i zna się ją po dziś dzień, jednak wciąż odwlekałam to na święte później. Basta! Wciągnęłam ją na listę tegorocznego wyzwania i oto przyszła pora bym się z nią zmierzyła. Czy to był dobry wybór? Uwaga, będą spoilery! 

Lolita  jest najgłośniejszą powieścią jednego z najwybitniejszych pisarzy XX wieku, Vladimira Nabokova. Po raz pierwszy stworzona jako ok. 30 stronicowa nowela w 1924 roku, zniszczona przez autora 16 lat później. Nabokov powrócił do tematu i w latach 1947-1953 powstała znana czytelnikom Lolita, początkowo wydana pod pseudonimem. Ta niezwykle kontrowersyjna historia jest formą pamiętnika czterdziestoletniego mężczyzny pałającego fascynacją, obsesją i pożądaniem do dwunastoletniej pasierbicy- Dolores. Napisana bardzo kunsztownym, precyzyjnym stylem, zawiera liczne odniesienia do innych dzieł literackich oraz wiele gier językowych. 

Lolitę  zabrałam ze sobą na tygodniowy wypad w góry, mając silne postanowienie posłuchać jej w podróży. Wraz z kolejnymi rozdziałami bulwersowałam się coraz bardziej i w końcu porzuciłam ją na rzecz muzyki. Choć nie należę do osób pruderyjnych i szybko gorszących się, to nie mogłam znieść podniet głównego bohatera małymi dziewczynkami i otwartości z jaką o tym opowiadał. Grr... Ale Lolita  nie dała mi spokoju. Po powrocie postanowiłam zrobić podejście nr dwa i zacząć opowieść od początku. Tym razem tylko chwilę zajęło mi oswojenie się z tym kontrowersyjnym tematem i zaczęłam przyglądać się opowieści pod bardziej psychologicznym kątem. Powoli wtapiając się w fabułę, z coraz większą fascynacją przyglądałam się stopniowemu upadkowi moralnemu głównego bohatera. Tak, dokładnie to mam na myśli. Humbert Humbert całkowicie świadomy swych dewiacji, początkowo usadowił się w roli obserwatora, lecz to nie wystarczyło. Powoli robił wszystko by znaleźć się jak najbliżej obiektu swych westchnień, stłumionych pragnień, marzeń o spełnieniu... swojej Lo. Obsesja na punkcie dziewczynki powoli popychała go do planowania zbrodni, choć zarzekał się, że nie skrzywdzi jej niewinności. Możemy zaobserwować pierwsze plany odurzenia jej lekami i wykorzystania we śnie, usprawiedliwione późniejszą niepamięcią dziewczyny, aż do realizacji swych żądz. Początkowe wątpliwości i skrupuły, stopniowo zanikały zamieniając się w płomienny romans. Ten długi okres pozornej stagnacji, był czasem, w którym mężczyzna stopniowo uzależniał się od swej młodej kochanki i popadał w coraz większą paranoję i zazdrość. Pewnego dnia ukochana Lo znika, a Humbert coraz bardziej pogrąża się w obłęd. Zaintrygowana obserwowałam jak z początku pewny siebie, twardo stąpający po ziemi mężczyzna przemienia się w płaczącą, a nawet wyjącą w rozpaczy istotę, błagającą o chwilę uwagi, sekundę bliskości czy choćby jeden uśmiech. 
Sama tytułowa Lolita nie jest typowym 12-letnim dziewczątkiem. Ooo... nie. Dolores Haze wie czego chce i choć z początku darzy swego ojczyma czymś w rodzaju przelotnej miłostki, to z tylko czystej ciekawości poddaje się (tak jest, poddaje dobrowolnie, lecz bez większego zaangażowania) romansowi. Z czasem skrzętnie wykorzystuje fascynacje Humberta do swych celów, owija go sobie wokół małego, zgrabnego paluszka, żądając coraz więcej i więcej. Łącząca ich relacja tylko z początku przypomina schemat oprawca-ofiara, później wyraźnie przekształca się fascynację kontra bierność/wzgardę.

Czytając Lolitę  czuć wyraźnie, że jest to powieść dopieszczona i dopracowana. Fabuła płynie według swobodnych, pierwszoosobowych wynurzeń Humberta, przez co pełno w niej emocji, rozmyślań, a umysł mężczyzny ma się jak na dłoni. Ogromnym plusem jest styl, piękny, melodyjny, wibrujący podnieceniem czy poruszeniem, oddający w pełni ogrom fascynacji małą Dolores. I nie mam na myśli tego co mówił, tylko w jaki sposób. Wow! W każdym zdaniu odkrywałam wirtuozerię i kunszt autora.


"Pewne łagodne duszyczki uznać mogą "Lolitę" za książkę pozbawioną znaczenia, ponieważ nie płynie z niej żadna nauka. Nie jestem czytelnikiem ani autorem prozy dydaktycznej, a za "Lolitą", wbrew twierdzeniu Johna Raya, nie wlecze się żaden morał. Utwór prozatorski istnieje dla mnie tylko o tyle, o ile daje mi coś, co bez ogródek nazwę rozkoszą estetyczną."

~V. Nabokov o "Lolicie"

I taką rozkosz estetyczną przeżywałam także ja czytając tę powieść. Jeśli nie boicie się kontrowersyjnych tematów, a macie chęć zajrzeć trochę do klasyki, polecam Lolitę. Ze swojej strony daję 9/10 i polecam!

Upojnego wieczoru
ZaBOOKowana :)