wtorek, 23 kwietnia 2019

"Kółko się Pani urwało"- J. Galiński



"Kółko się Pani urwało"
Jacek Galiński
Wydanie I
Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2019
IBSN: 9788328063624


nr 24 na liście "Książek przeczytanych w 2019 r."










Po "Kółko się Pani urwało" sięgnęłam dość impulsywnie. Potrzebowałam nieabsorbującej, zabawnej opowiastki, a na pierwszy rzut oka powieść Jacka Galińskiego nadaje się do tego idealnie. Czy miałam racje? Zobaczcie sami :)

"Kółko się Pani urwało" opowiada historię krewkiej, energicznej, leciwej pani Zofii. Kobieta wraz z swym nieodłącznym wózeczkiem zakupowym wraca do domu i zastaje swoje mieszanie splądrowane. Złodzieje ukradli kosztowności, dokumenty, pieniądze, ale co najgorsze, zbezcześcili mundur Henryka! Tego Zofia już nie popuści! Nie ufając policji, sama zakasuje rękawy, chwyta za swój wózeczek i rusza samodzielnie rozwikłać sprawę. Książka jest debiutancką powieścią Jacka Galińskiego, a zarazem pierwszym tomem przygód bojowej Zofii.

Od samego początku byłam pozytywnie nastawiona to tej książki. Bardzo podobała mi się narracja pierwszoosobowa, dzięki której mogłam spojrzeć na świat oczami egocentrycznej starszej kobiety. W pierwszej chwili bawił mnie jej egoistyczny i roszczeniowy styl bycia. Ot klasyczna pani Zofia z mojego osiedla, której się wszystko należy. Jednak z czasem budowa tej płytkiej, mało dynamicznej postaci stawała się w moich oczach coraz bardziej mdła, a jej przygody zamiast uśmiechu wzbudzały we mnie jedynie irytacje. Jej relacjonowanie rzeczywistości stawało się coraz bardziej chaotyczne, prostackie i wybiórcze. Brakowało polotu, klasy czy chociażby spójności i z każdą kolejną stroną czułam coraz większy niesmak i zażenowanie. Sama fabuła jest słabo rozwinięta, wiele wątków pozostaje otwartych lub urwanych (być może z zamysłem rozwinięcia w kolejnych tomach). Akcja toczy się jednostajnym, umiarkowanym rytmem, co z biegiem czasu nużyło mnie. Postacie zbudowane schematycznie, wydawały się płaskie, szablonowe i stereotypowe. Z zamiaru miała to być lekka lektura, ale chwilami trąciła prostactwem i grubiaństwem. Rozczarował mnie również styl autora. Choć w moim odczuciu pomysł na powieść był całkiem dobry, to wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Po kolejne części powieści zapewne nie sięgnę.

Powieść "Kółko się Pani urwało" miała być lekką komedią kryminalną umilającą wiosenne popołudnia. Z początku tak było, jednak z biegiem stron poziom książki spadał, zabrakło polotu, spójności i warsztatu. Niestety zamiast zabawnych wspomnień, w mojej głowie pozostał po niej jedynie lekki niesmak. Ze swojej strony daję słabe 3/10.

Pozdrawiam
ZaBOOKowana

czwartek, 11 kwietnia 2019

"Magiczne lata"- R. McCammon




"Magiczne lata"
Robert McCammon
Tytuł oryginalny: "Boy's Life"
Tłumaczenie: Maria Grabska-Ryńska
Wydanie I w tej edycji
Papierowy Księżyc, Słupsk 2012
ISBN: 9788361386155

nr 16 na liście "Książek przeczytanych w 2019 r."








"Nie śpiesz się do dorosłości. Staraj się pozostać chłopcem tak długo, jak to możliwe, bo gdy raz stracisz moc magii, na zawsze pozostaniesz żebrakiem szukających jej okruchów."
~Robert McCammon, "Magiczne lata"


O "Magicznych latach" dowiedziałam się całkiem niedawno, przy okazji poszerzania swojej wiedzy o serialu "Stranger Things", którego twórcy inspirowali się tą powieścią. Z miejsca zakupiłam własny egzemplarz i zabrałam się do czytania. 

Książka ta przenosi nas w lata sześćdziesiąte do małego miasteczka Zephyr w Alabamie. Głównym bohaterem jest dwunastoletni Cory. Wiedzie spokojne życie wypełnione rowerowymi rajdami, szkołą, szczekaniem psów i spotkaniami z przyjaciółmi. Pewnego dnia, pomagając ojcu rozwozić mleko, jest światkiem tajemniczego wypadku: w głąb miejscowego jeziora stacza się samochód z zamkniętymi wewnątrz zmasakrowanymi zwłokami. Myśl, że w Zephyr ukrywa się morderca nie daje mu spokoju i na własną rękę stara się odszukać sprawcę zbrodni. Ta opowieść jest swoistym połączeniem grozy, kryminału, fantastyki i opowieści obyczajowej, które w interesujący sposób łączą się ze sobą i zaskakują czytelnika nie raz. 

Już od pierwszych rozdziałów poczułam ten słynny czar "Magicznych lat". Zostałam uwiedziona sielankowością, małomiasteczkowością w pozytywnym wydźwięku. Zephyr już na pierwszy rzut oka jest niezwykle przytulne, bezpieczne, samowystarczalne i przyjazne. Skrywa w sobie większe i mniejsze tajemnice, zakorzenione legendy czy sekretne obrządki. Czułam się tam cudownie, zupełnie jak za starych, dobrych, dziecinnych lat. Dużym atutem jest narracja pierwszoosobowa zmieniająca powieść w kronikę z życia Cory'ego. Świat widziany jego oczami, przez pryzmat zaledwie dwunastu lat wygląda trochę inaczej i nie jest tak oczywisty jak świat dorosłego człowieka. Sama fabuła jest wielowątkowa i wielopoziomowa. Zwyczajna codzienność sprawnie przeplata się z poszukiwaniem mordercy, wypadkami losowymi czy spotkaniami z legendarnymi istotami. Autor w umiejętny sposób wiąże ze sobą realizm i fikcję balansując na cienkiej granicy prawdopodobieństwa zdarzeń. Czasem zadawałam sobie pytanie czy to co się przed chwilą stało było prawdopodobne? A może to tylko Cory'ego poniosła wyobraźnia? Dzięki takim zabiegom jeszcze bardziej wtopiłam się w akcję. Zwłaszcza, że autor w kunsztowny sposób igrał z napięciem. Czasem zagęszczał akcję, sprawiał, że nie mogłam się oderwać, by za chwilę zwolnić i dać odpocząć emocjom. 
Jak już wspomniałam powieść ta jest wielopoziomowa. Tuż pod pierwszoplanową, mroczną warstwą sensacyjną, znajdziemy pełną emocji opowieść o dorastaniu i dojrzewaniu, umieszczoną na tle gasnących miasteczek Ameryki lat sześćdziesiątych XX wieku. Bohaterowie przedstawiają sobą wachlarz emocji, są pełnowymiarowi i nieszablonowi. 

"Magiczne lata" są jedną z tych powieści, do których wraca się z niemałą nutką wzruszenia. W niezwykły sposób wyzwala w czytelniku wspomnienia dawnych lat, w których świat każdego dnia był wyjątkowy. Czaruje i uwodzi bogatym obyczajowym tłem, zapiera dech mroczną, kryminalną fabułą i przykuwa uwagę niezwykłą narracją. Moim zdaniem jest to genialna i dopracowana do najmniejszych szczegółów, pełna ciepła i mądrości sentymentalna podróż, którą warto odbyć. Osobiście jestem oczarowana i z ogromną przyjemnością powrócę do niej nie raz. Ze swojej strony daję 10/10. I polecam!!!

Pozdrawiam
ZaBOOKowana

piątek, 5 kwietnia 2019

"Nie otwieraj oczu"- J. Malerman




"Nie otwieraj oczu"
Josh Malerman
Tytuł oryginalny: "Bird Box"
Tłumaczenie: Paulina Broma
Wydanie I
Czarna owca, Warszawa 2019
ISBN: 9788380159693

nr 18 na liście "Książek przeczytanych w 2019 r."








Wybaczcie, że pisuję tak rzadko. Niestety przez ostatni miesiąc dzielę swój czas pomiędzy przygotowania ślubne, pracę i codzienność, a każdą wolną chwilę staram się spędzać z nosem w książkach, by nie zwariować :). Spotkałam wiele ciekawych pozycji, o których mam cichą nadzieję Wam niebawem opowiedzieć. Dziś jednak chciałabym skupić się na jednej, która nie tak dawno spędziła mi sen z powiek. Sami zobaczcie dlaczego.

Wyobraźcie sobie rzeczywistość, w której nie możemy posługiwać się naszym głównym zmysłem- wzrokiem. Twoje oczy osłania opaska, którą zdjąć możesz tylko w bezpiecznym domu. Otacza cię mrok, a uszy atakują dźwięki, które dopiero uczysz się rozróżniać. Pięć lat temu pojawiło się tajemnicze COŚ . Nikt nie wie, co to jest, ani  skąd się wzięło. Wiadomo tylko, że wystarczy jedno spojrzenie, by doprowadzić człowieka do ataku przemocy i samobójstwa. Pozostała garstka ocalałych, a wśród nich Malorie z dwojgiem dzieci. Kobieta decyduje się na niebezpieczną podróż rzeką, w kompletnej ciemności, mając nadzieję, że odnajdzie bezpieczny dom. Mimo, że w Stanach Zjednoczonych książka ta została wydana w maju 2014 roku, to w Polsce o "Nie otwieraj oczu" zrobiło się głośno dopiero przy okazji premiery pełnometrażowej ekranizacji wyprodukowanej przez Netflix.

Trochę sceptycznie popatruję na wszelkie listy bestsellerowe i tak też było z "Nie otwieraj oczu". Chwyciłam ją, niewiele oczekując i jakie było moje zdziwienie gdy utonęłam bez reszty. Już od pierwszych rozdziałów książki można zauważyć, że narracja jest prowadzona dwutorowo. Jednocześnie widzimy zmagania Malorie w czasie rzeczywistym oraz retrospekcje sięgające początków apokalipsy. Skrawkami wydzierane informacje powoli układają się w całość, a reszty grozy dopełnia własna wyobraźnia. Ta forma narracji sprawiła, że całą sobą weszłam w ten świat nie pozostając tylko obserwatorem. Stałam się jedną z ocalałych, dokonywałam wyborów i co najważniejsze bałam się. Na samą myśl o życiu w mroku do teraz przechodzą mnie ciarki. Prosty, lecz malowniczy język i wartka fabuła wciągnęła mnie usadawiając w środku akcji. Jednocześnie pozostawiła sporo pola dla wyobraźni, by ta wykraczała poza ramy książki i błądziła po nowym, mrocznym świecie. Kolejnym atutem książki są bohaterowie - zróżnicowani, nieszablonowi, mają dynamiczną osobowość. Jak przez lupę mogłam obserwować zmiany zachodzące w głównej bohaterce, jej rozterki, rozdarcie pomiędzy chęcią pokazania dzieciom prawdziwego świata, a dbaniem o ich bezpieczeństwo, surowość wymuszona instynktem przetrwania.

"Nie otwieraj oczu" zalicza się do gatunku horror/groza, ale czy straszy? Otóż nie do końca. Nie znajdziemy tu opisów krwawych mordów, szaleńca goniącego turystów po lesie czy potworów zjadających ludzinę na deser. W tym wypadku zagrożenia nie da się tak łatwo zidentyfikować. COŚ miesza ludziom w głowach. Istoty? Promieniowanie? Mamy do dyspozycji jedynie teorie. Wiadomo tylko, że to COŚ zabrało człowiekowi jego podstawową broń- zmysł wzroku, wtrącając go do całkiem nowego, groźnego świata, w którym dopiero uczy się funkcjonować. Bezbronność, ciągły lęk, wzmożona czujność i świadomość ciągłego zagrożenia sprawiły, że chwilami naprawdę się bałam.

Jako, że jestem istotą ciekawską, krótko po przeczytaniu książki postanowiłam sięgnąć po ekranizację. Nie oczekiwałam zbyt wiele i nawet nie czuję się nadmiernie rozczarowana. Scenariusz filmu zasięgnął z książki jedynie szkielet fabuły, twórcy wypełnili go swobodnie kreatywną, sztucznie udramatyzowaną treścią zmieniając całość pod modłę dobrze sprzedającego się filmu. Mamy dobrą obsadę, mamy romans, tragedię, walki, karambole, ale niewiele ma to wspólnego z pierwotną opowieścią. Z drugiej strony cieszę się, że ten szablonowy, mocno wypromowany film sprawił, że książka Josha Malermana trafiła na polski rynek.

Podsumowując. "Nie otwieraj oczu"jest książką, którą docenią miłośnicy nieoczywistej literatury grozy oraz postapo. Choć brakuje jej trochę do mistrzów gatunku, to trzyma dobry poziom i szybko się ją czyta. Jedyne co mogę zarzucić fabule to brak crescendo przy końcu, ale to już oceńcie sami ;)
Z mojej strony polecam i subiektywnie daję 7/10.

Pozdrawiam
ZaBOOKowana