piątek, 3 sierpnia 2018

Nie Ma Wędrowca- W. Gunia



"Wtedy, właśnie wtedy zrozumiałem, że to ja, ja, nie mój Pan Bóg, jestem osobiście odpowiedzialny za ten świat. Że tyle dobra będzie na tym świecie, ile we mnie będzie wytrwałości. Że całe zło tego świata to my i całe dobro tego świata to też my." 
~Woj­ciech Gunia, "Nie ma wędrowca"

Moje drogi często krzyżowały się z tą niepozorną książką, aż pewnego dnia nabrałam apetytu na trochę strachu. Nie zastanawiając się długo, pomaszerowałam pewnym krokiem do biblioteki i na pewniaka capnęłam Wojciecha Gunię. Skąd ta pewność? Jedne z najlepszych książek "z dreszczem", jakie przeczytałam, były wydane właśnie w serii Biblioteka Grozy, więc mam do wydawnictwa C&T niejaki sentyment. I tym razem już zacierałam ręce na samą myśl o ciarkach jakie poczuję. Czy miałam rację?

Nie ma wędrowca opowiada historię dręczonego traumą mężczyzny, który podejmuje się pracy stróża nocnego w położonym na odludziu tartaku. Miejsce to nazywa się "Baza", otoczone lasem tworzy swoistą fortecę, skrywającą jedynie ciszę, samotność i... tajemnicę. Nadciąga zima, a wraz z nią widma dawnej zbrodni...

Nie ma wędrowca to pierwsza powieść Wojciecha Guni po jaką sięgnęłam. Mimo iż nie znałam jego twórczości, to postawiłam swą poprzeczkę dość wysoko. Zachęcona mrocznym i klimatycznym opisem na okładce, szybko zaparzyłam sobie kawę i niecierpliwie zaczęłam czytać. Początkowo stopniowo budujący się klimat i rosnące napięcie niosło mnie przez fabułę. Nie wiedziałam kiedy mój oddech przyspieszył, a ja cała spięta zaczęłam przygryzać paznokcie. I przyznam Wam szczerze, że raz miałam prawie "przedzawał", gdy w kulminacyjnym momencie zadzwonił mi telefon :D . Ooo... tak! Tego właśnie chciałam! Jednak mniej więcej w połowie książki autor zmienił front i zamiast utrzymywać mroczną atmosferę i świetnie budowany klimat, uderzył w historyczno-moralizatorski ton, utrzymujący się, aż do końca książki. Przez to zamiast symfonii grozy kończącej opowieść, otrzymałam groteskową kakofonię wydarzeń, bardziej irytujących niż straszących. Dziś mija miesiąc od przeczytania książki i jedyne co w tej chwili odczuwam to wielkie rozczarowanie. W pierwszej połowie opowieści autor pokazał swój kunszt i potencjał, by w następnej całkowicie zatracić to wszystko w wzniosłej historycznej opowiastce. Mam wrażenie jakby autor miał dwa dobre pomysły, które niefortunnie skleił razem, przez to nie do końca wiem jak ocenić tę książkę. 


Podsumowując. Nie ma wędrowca nie jest książką łatwą, porusza trudny temat i ma predyspozycje by odkrywać ją wielokrotnie, co działa na jej korzyść. Jednak jest także niespójna, niejednolita, posiada spory zgrzyt, po którym traci swoje początkowe walory klimatyczne. Choć książka nie wywarła na mnie pozytywnego wrażenia, to autorowi udało się zaintrygować mnie próbką swojego stylu i mocno się zastanawiam czy nie dać szansy jakiejś innej jego powieści. Ze swojej strony daję 4/10.

Przyjemnego dnia
ZaBOOKowana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz