wtorek, 30 lipca 2019

"Project Rosie"- G. Simsion


"Project Rosie"
Graeme Simsion
Tytuł oryginalny: "The Rosie Project"
Tłumaczenie: Maciej Potulny
Wydanie I
Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2013
ISBN: 9788372788061


nr 35 na liście "Książek przesłuchanych w 2019 r."

dodatkowa pozycja z wyzwania: "10 książek, które chciałam przeczytać ale nie było kiedy"






"Project Rosie" trafił w moje ręce całkiem przypadkiem. Dostałam go ładnych parę lat temu i przeleżał na półce, aż do dziś. Zazwyczaj kręcę nosem na komedie romantyczne czy romanse, ale czułam, że tę pozycję muszę poznać. Czy intuicja i tym razem mnie nie zawiodła? Zobaczcie sami :)

Głównym bohaterem jest Don Tillman- prawie 40 letni, uporządkowany do granic możliwości mężczyzna. Jego życie jest przewidywalne, jadłospis stały na każdy dzień tygodnia, a plan dnia spisany co do minuty. Do szeroko pojętego dobrostanu brakuje mu tylko... kobiety. Wdraża więc projekt "Żona" selekcjonując potencjalne partnerki za pomocą szesnastostronicowego kwestionariusza. Niepaląca, abstynentka, wykształcona i przede wszystkim nie może się spóźniać! Pewnego dnia w jego życie wkracza Rosie (paląca, pijąca, a do tego niepunktualna!) i prosi o pomoc w znalezieniu biologicznego ojca. Wdrażają zatem projekt "Ojciec", który wprowadza coraz większe zamieszanie w życie Dona. Cykl o Donie Tillmanie składający się z 3 części jest niesztampową komedią romantyczną. Dziś opowiem o pierwszym tomie, a za kolejne mam zamiar się zabrać jeszcze w tym roku :)

Nie będę owijać w bawełnę! Don Tillman skradł moje serce już w pierwszych stronicach książki. Jest "Aspergikiem" (niezdiagnozowanym), a jego poukładane, zaplanowane w najmniejszych szczegółach życie i upośledzenie funkcji społecznych sprawiło, że stał się bohaterem niezwykle uroczym. Gdy do jego życia weszła Rosie burząc ogólny ład i porządek, z uwielbieniem patrzyłam jak nieporadnie miota się i stara ratować co tylko się da. Pierwszoosobowa narracja pozwalała mi spojrzeć na świat oczami Dona. Zobaczyłam rzeczywistość czysto logiczną, z okrojonym odbiorem emocji i zachowań społecznych. To co dla mnie wydawało się normalne, Don rozkładał na czynniki pierwsze i analizował, gubiąc się w zawiłości ludzkich intencji i norm. Niesamowite doświadczenie! Doceniam także złożoność i dynamikę wszystkich postaci. Autor zadbał o autentyzm odbioru tworząc pełnowymiarowych, inteligentnych, plastycznych i kompletnych bohaterów. Brawo! Sama akcja płynie wartko, dodatkowo okraszona błyskotliwym humorem oraz trafnymi uwagami w psychologicznymi w aspektach kontaktów damsko-męskich sprawiła, że czytałam tę niepozorną książkę z czystą przyjemnością.

Jak wiecie nie przepadam za romansidłami i komediami romantycznymi, więc co sprawiło, że "Project Rosie" jest wyjątkowy? Po pierwsze: historia ta jest w dużej mierze odarta z romantyczności i ckliwości. Don twardo stąpa po ziemi, a Rosie jest zbyt bystra by dać się porwać miłosnym uniesieniom. To jest to! Po drugie: w sposób przystępny, lekki lecz nie trywialny przedstawia psychologiczne aspekty relacji damsko-męskich. Po trzecie: emanuje inteligentnym i niewymuszonym poczuciem humoru. To wszystko oraz zgrabne ujęcie rzeczywistości przez pryzmat syndromu Aspergera sprawia, że historia ta jest niesztampowa, emocjonująca i nie sposób się od niej oderwać. Ze swojej strony daję 8/10 i polecam :)

Spokojnej nocy :)
ZaBOOKowana

piątek, 5 lipca 2019

"Krok po kroku. Z Ziemi Ognistej na Alaskę"- M. Woroch




"Krok po kroku. Z Ziemi Ognistej na Alaskę"
Michał Woroch
Wydanie I
Janowiec Wielkopolski 2019 r.
ISBN: 9788395327704




nr 25 na liście "Książek przeczytanych w 2019 r."






"Niekiedy to ja jechałem w stronę krawędzi i patrzyłem w bezruchu na horyzont. To piękne tak patrzeć, przez moment wydaje się, ze bezmiar jest na wyciągnięcie ręki. Można patrzeć godzinami, jak po niebie suną chmury, a morze mieni się srebrnymi błyskami. Raz, kiedy tak siedziałem, Maciej zrobił mi zdjęcie.(...) Oglądam je: mały, nieporadny człowiek i ogrom przestrzeni w jednej chwili, w której strzela migawka, są jednym i tym samym."
~ Michał Woroch, "Krok po kroku. Z Ziemi Ognistej na Alaskę"


Słyszeliście może o podróżniczych projektach Wheelchairtrip? Od dawna śledzę poczynania chłopców z wielkim zacięciem, więc gdy tylko doszły mnie słuchy, że Michał pisze książkę, wiedziałam, że muszę, MUSZĘ ją przeczytać i Wam o niej opowiedzieć :)

Żeby najlepiej zobrazować czym jest Wheelchairtrip pozwolę sobie wstawić poniżej film promujący ostatnią podróż :)


Źródło: http://wheelchairtrip.com/index.htmlhttps://vimeo.com/140542662


"W drodze trud ekspedycji i trud życia na wózku stają się jednym. Nie ma miejsca na chorobę, zamiast niej jest tylko kolejność wykonywanych czynności i kalejdoskop wrażeń, który sprawia, że udaje się zapomnieć o całej reszcie."
~Michał Woroch


"Krok po kroku" to relacja z niezwykłej wyprawy dwojga niepełnosprawnych przyjaciół, poruszających się na wózkach. Przystosowanym do własnych potrzeb autem, samodzielnie, przemierzają trasę wiodącą wzdłuż zachodnich wybrzeży obu Ameryk.  Przygoda zaczyna się w Buenos Aires, biegnie przez najbardziej wysuniętą na południe osadę Ushuaia, a później na północ ku Prudhoe Bay w północnej Alasce. Książka ta jest nie tylko opisem ponad rocznej wędrówki, ale także opowieścią o kolejach życia, drodze do celu, przesuwaniu własnego horyzontu, próbą zrozumienia siebie, przełamania strachu i pogodzenia z własną niepełnosprawnością.

Kiedy kilka lat temu panowie wyruszali na wyprawę, mocno trzymałam za nich kciuki. Dwoje "wózkowiczów" w dostosowanym do swoich potrzeb defenderze, przemierzających samotnie obie Ameryki. Pomysł wydawał się odważny, ryzykowny, może nieco szalony, co skłaniało wiele osób do zwątpienia. Co w przypadku awarii? Napadu? Problemów zdrowotnych? Dziś wiemy, że mimo wielu przeciwności losu i usterek, udało się! A panowie zdobyli wiele zasłużonych nagród, między innymi Travelery 2018 w kategorii Podróż Roku oraz trofeum im. Andrzeja Zawady przyznawanej przez Kapitułę Kolosów.
W internecie krąży wiele ciekawych relacji i wywiadów dotyczących Wheelchairtrip II. "Krok po kroku." pozwala spojrzeć na tę wyprawę z innej perspektywy, bardziej osobistej i emocjonalnej. Autor stworzył okno, dzięki któremu czytelnik obserwuje przygotowania i podróż jego oczami, przez pryzmat jego odczuć i ograniczeń. Sporym atutem jest także przyjemny styl zawierający dużą dozę dystansu do świata, pokory i szczerości. Michał nie koloryzuje, przedstawia świat taki jaki jest, z wszystkimi jego zaletami i wadami, a uczciwość ta skłania czytelnika do wielu refleksji.

Debiut pisarski Michała Worocha skradł moje serce. Pokora i szczerość przekazu w dużej mierze przyćmiewa niewielkie potknięcia techniczne autora. Nie jest to książka wybitna, ale taka, którą warto poznać! Aktualnie panowie przygotowują się do swojej trzeciej wyprawy wzdłuż Himalajów, która planowana jest na przyszły rok. Trzymam za nich mocno kciuki, by wszystko się udało, a tymczasem ze swojej strony daję 8/10 i ogromnie polecam!


"Gdy wyruszy się w pierwszą podróż, trudno jest ją tak naprawdę zakończyć, dojść do celu i wrócić z powrotem. Raz rozpoczęta droga nigdy się nie kończy. Każda kolejna wydaje się kontynuacją poprzedniej, każdy powrót do domu jest tylko stanem przejściowym, jest czasem przygotowań do kolejnej wędrówki. Być może zawsze jest się na szlaku, bez względu na wszystko."
~Michał Woroch

Pozdrawiam
ZaBOOKowana

PS. Książkę można nabyć pod adresem:
https://rayo4x4.pl/product-pol-6403-KROK-PO-KROKU-Michal-Woroch.html

wtorek, 2 lipca 2019

"Żyj i pozwól żyć" - H. Groen


"Żyj i pozwól żyć"
Hendrik Groen
Tytuł oryginalny: "Leven en laten leven"
Tłumaczenie: Ryszard Truczyn
Wydanie I
Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2019
ISBN: 9788381255721


nr 34 na liście "Książek przeczytanych w 2019 r."









Dziś przychodzę do Was z pachnącą jeszcze świeżym drukiem nowością. Gdy tylko wypatrzyłam w zapowiedziach nazwisko Hendrika Groena wiedziałam, że muszę ją mieć. Nie czytając opisu, z góry założyłam, że będzie to kontynuacja poprzednich powieści, które tak ukochałam. Błąd! Otóż w moich dłoniach znalazła się całkiem nowa powieść tego autora. Nie zmniejszyło to mojego zapału i pochłonęłam ją bardzo szybko. Czy autorowi udało się utrzymać poziom? Zobaczcie sami :) 


"Żyj i pozwól żyć" osadzone jest w czasach współczesnych, w holenderskim miasteczku Purmerend. Główny bohater- Artur Ophof jest zwyczajnym, niezauważanym, zbliżającym się do pięćdziesiątki mężczyzną. Ma nudną pracę, do której od wielu lat dojeżdża w długaśnych korkach i żonę, z którą niewiele go już łączy. Tylko piątkowe spotkania golfowe z przyjaciółmi wprowadzają trochę życia do jego szarej egzystencji. Coraz częściej nachodzi go poczucie, że czas ucieka, a on tkwi w jednym miejscu. Tylko co zrobić by zacząć żyć na nowo? A może wystarczy tylko przestać żyć... po staremu ;)?


Powiem wprost: ta niepozorna książka jest świetna! "Żyj i pozwól żyć" to całkiem nowa historia, jednak napisana tym samym lekkim, humorystycznym stylem doprawionym ironią i sarkazmem. To właśnie ten smaczek sprawia, że gagi sytuacyjne czy zabawne uwagi odnośnie rzeczywistości nabierają drugiego (trochę gorzkiego) dna. Dzienniki Hendrika Groena dotykały trudnych tematów starości, godności i umierania, a "Żyj i pozwól żyć" odnosi się do życiowych wyborów i ewolucji związków. Jest może nieco lżejsze w odbiorze, ale skłania do rozważań czy nasze życie wygląda tak jak tego chcieliśmy, czy osoba obok nas to wciąż ten sam partner, którego tak kochaliśmy. Narracja pierwszoosobowa jednocześnie prowadzona dwutorowo, pozwala spojrzeć na codzienność oczami Artura, jak i jego żony. Także w tym wypadku sprawdza się powiedzenie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Zmiana perspektywy pozwalała mi lepiej zrozumieć pobudki obojga z nich. 

Bohaterów poznawałam jakby w biegu. Z początku nie wiedziałam jak wyglądają, co lubią, jacy są. Dopiero codzienność pomału odkrywała ich charaktery. Czułam się jakbym poznawała żywych ludzi, a nie fikcyjne postaci i to według mnie duży plus!  Artura polubiłam od początku. Ten zamknięty w codzienności mężczyzna tak bardzo pragnący żyć pełną piersią, a do tego zabawny, uszczypliwy i błyskotliwy przypadł mi do gustu (choć jego zwariowane decyzje nie za bardzo). Sama fabuła płynie wartko i zanim się spostrzegłam, zostałam wciągnięta w nią bez reszty i nie potrafiłam się od niej oderwać.

Gdybym miała porównać "Żyj i pozwól żyć" do poprzednich powieści autora, to książka ta jest w niewielkim stopniu słabsza. Mimo to, moim zdaniem, nadal trzyma wysoki poziom i świetnie obrazuje charakterystyczny styl autora. Z pozoru zabawna i błaha, celnymi spostrzeżeniami zwraca uwagę czytelnika na sprawy głębsze. Mnie oczarowała, spędziłam z nią cudowny czas i z całego rozkochanego serca polecam :)  Ze swojej strony daję solidne 8/10 i jeszcze bardziej polecam ;) 



Spokojnej nocy
ZaBOOKowana