czwartek, 5 października 2017

Cykl Kuzynki Kruszewskie- A. Pilipiuk



Cykl Kuzynki Kruszewskie upolowałam w lipcu w bibliotece. Aż wstyd się przyznać, ale przeleżały swoje na biurku, by wreszcie we wrześniu zawładnąć moją głową na dobre :)

Tym razem mistrz grafomańskiej fantastyki, geniusz recyklingu pomysłów i niezwykła osobowość wśród polskich fantastów- Andrzej Pilipiuk, zaserwował opowieść o kamieniu filozoficznym, alchemiku Sędziwoju i trzech dziarskich dziewczynach. Akcja dzieje się w Krakowie. Tam splatają się drogi nowoczesnej, skomputeryzowanej agentki CBŚ-Katarzyny, jej czeterystuletniej kuzynki Stanisławy oraz nastoletniej wampirzycy Moniki pochodzącej z ...okresu Bizancjum. Atmosfera się zagęszcza, gdy dziewczyny zaczynają być ścigane, a stawką staje się przedłużająca życie oraz zamieniająca ołów w złoto czerwona tynktura. Cykl składa się z 4 tomów, z których każdy jest samodzielną, następującą po sobie, pełną wartkiej fabuły opowieścią. W miarę czytania zauważyłam pewną zmianę stylu w 4 tomie wynikającą zapewne z rozwoju pisarza i dużej przerwy między wydaniem 3 i 4 tomu. Wyczułam różnicę, ale trudno mi powiedzieć czy na gorsze, czy na lepsze. Wiem jednak, że ostatnie opowiadanie pt. Czarne Skrzypce oddało kunszt autora. Moim zdaniem było niczym wisienka na torcie i nadal pozostaję pod jego ogromnym wrażeniem.

Gdy udało mi się wreszcie wyłuskać trochę czasu i zasiadłam do Kuzynek, przepadłam. Z początku trudno mi było umiejscowić fabułę w czasie. Teraźniejszość? Przeszłość? Hmm... Lecz po kilku stronach zorientowałam się co (i kiedy) jest grane, stanęłam twardo na nogach, odziałam wygodną kurtkę i ruszyłam do akcji, bo akcji tu jest co nie miara i to przy każdym zaułku. Główne bohaterki to silne kobiety, które nie dadzą sobie w kaszę dmuchać, a tym bardziej interesować się bezkarnie ich grupą. Świst szabelki, silny kopniak wojskowym buciorem czy widok legitymacji CBŚ zmiękczały niejedne kolana i nakłaniały delikwentów do zwierzeń. Pokochałam te kobietki, ich spryt i energię, która z każdą chwilą rosła też we mnie. Ale akcja to nie wszystko. Piękne opisy krakowskich uliczek, podziemi i zamkniętej w nich historii uwodziły mnie. Oczarowywał obraz dworku, intrygowały legendy żydowskie, ukraińskie, zachwycała wizja zasypanych poniemieckich laboratoriów i bunkrów. Andrzej Pilipiuk jest jedynym autorem, z którego twórczości chłonę całą sobą wiedzę historyczną. Potrafi ukazać ją tak, że nawet ja słucham z zachwytem, jak małe dziecko. Pragnę to ujrzeć na własne oczy, odkryć po swojemu, na nowo...
Zanim zabrałam się za Kuzynki Kruszewskie spodziewałam się czegoś na kształt Oka Jelenia lub opowieści z cyklu Niejakubowego. Czegoś poważniejszego, naszpikowanego historią i miejskimi legendami. Prawie zgadłam. Prawie, bo autor dorzucił od siebie jeszcze garść swoistego humoru, który moim zdaniem wydobył z opowieści właściwy smak i lekkość. Zamówiłam zwykłe danie, ale po raz kolejny szef kuchni wiedział jak je dla mnie doprawić by zmieniło się w ucztę. Właśnie za to i niezwykły dystans do siebie kocham twórczość Andrzeja Pilipiuka. Wiem, że wszystko co zaserwuje trafi w mój gust na 100%.  Czy to humorystyczny cykl o Jakubie Wędrowyczu, powieści czy opowiadania. Biorę wszystko! :)

Macie ochotę na lekką, wartką opowieść, pełną zwrotów, przekrętów i piruetów akcji? Macie ochotę poznać Kraków z lekko innej strony, iść do karczmy z bandą sarmatów, czy poznać tajemnicę kamienia filozoficznego? Czemu nie! Szaruga jesienna, aż się prosi by poczuć zew przygody. Zapraszam więc do skonsumowania Kuzynek Kruszewskich. Obiecuję, że nie zawiedziecie się :) Ja oceniam ten cykl na mocne 8/10 i już niecierpliwie zacieram ręce na październikowe pilipiukowe premiery i wznowienia (a mój portfel wije się w agonii). ;)

Słonecznego dnia
ZaBOOKowana ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz