piątek, 23 grudnia 2016

Boże Narodzenie w Lost River- F. Flagg


Jutro Wigilia, a szaruga za oknem nie zachwyca. Oj nie zachwyca... Przyszła pora by dodatkowo nastroić się na święta. Uwaga! Jeszcze nie jest za późno! Przedstawiam Wam kolejną, cudowną powieść Fannie Flagg- Boże Narodzenie w Lost River.

Co zrobi samotny, niezbyt bogaty mężczyzna, mający przed sobą kilka miesięcy życia? Na dodatek zbliża się Boże Narodzenie, które jak co roku nie zapowiada się wesoło? Hmm... Może upić się w sztok, rzucić się w objęcia depresji lub... wyjechać na koniec świata i zaryzykować. Oswald Campbell postawił wszystko na jedną kartę. Pozałatwiał sprawy, spakował się i ruszył pociągiem z szarego Chicago, wprost w objęcia słonecznej i kolorowej Alabamy, do zapomnianego miasteczka zagubionych- Lost River. Z miejsca zostaje przyjęty jako oczekiwany gość i nie wiadomo kiedy staje się pełnoprawnym mieszkańcem. To zaledwie zarys historii, bo najważniejsze dzieję się zawsze w Boże Narodzenie. W tym szczególnym czasie powietrze przepełnione jest cudem i wszystko staje się możliwe. A czasem nawet jeden mały ptak może odmienić życie całej wioski.

Fannie Flagg po raz kolejny nie zawiodła. Jej niezwykły kunszt polegający na emocjach zawartych w prostocie codzienności, sprawia, że porusza głęboko zakopane struny w mojej duszy. Brzmi nieco patetycznie, ale tak to czuję. Nie wzruszają mnie tragedie, miłości, rozłąki, choroby, wojny czy happy endy. Taka nieczuła jestem i już. Jednak, gdy tylko wezmę do ręki powieść Fannie Flagg, poczuję jej ciepło i serdeczność, bijące na odległość, od razu się rozklejam. Uwielbiam się zanurzyć w jej opowieściach i zawsze czuję się w nich jak w domu. Tym razem nie było inaczej. Z miejsca pokochałam Lost River, uwielbiałam przechadzać się po ścieżkach, przyglądać codzienności, obserwować ptaki, czy po prostu słuchać. Mieszkańcy urzekli mnie swym ciepłem, życzliwością i serdecznością. Aż mam ochotę iść do Roy'a i zmierzwić piórka Jack'a, posmakować słynnej pływającej wyspy czy auszpiku pomidorowego. Zebrać się pod drzewkiem i śpiewać kolędy w świetle lamp. Pośmiać się, pożartować, zatańczyć i wypić trochę ponczu "z prądem". Po prostu pobyć razem...

Eh... Wigilia już jutro, a masa obowiązków kuchennych czeka na każdego z nas, ale warto zatrzymać się i zobaczyć jak się świętuje w Lost River. Obiecuję, że ciężko będzie Wam opuścić tę małą mieścinę, a gdy ją już opuścicie będziecie pełni wiary i nadziei. Bo przecież w Boże Narodzenie to czas cudów, w którym wszystko staje się możliwe.
Daję 9/10.

Wesołych świąt :)!
ZaBOOKowana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz