sobota, 8 kwietnia 2017

Portret Doriana Graya- O. Wilde


Ludzie znają dziś cenę wszystkiego, nie znając wartości niczego.
~Oscar Wilde "Portret Doriana Graya"


Postać Doriana Graya intrygowała mnie od dawna. Z początku poznałam go jako impulsywnego bruneta w lekko nieudanej pełnometrażówce. Później jako chłodnego, intrygującego, czarującego młodzieńca ukazanego w serialu Penny Dreadful. Tym razem postanowiłam zapoznać się z pierwowzorem. Na pierwszą randkę z Dorianem wybrałam pewien bardzo słoneczny poranek i ... wpadłam...

Portret Doriana Graya powstał w 1891 roku, jako piąte dzieło irlandzkiego poety, dramatopisarza i filologa klasycznego, Oscara Wilde’a. Tytułowy bohater jest przystojnym młodzieńcem w kwiecie wieku. Zafascynowany jego doskonałością fizyczną malarz Basil Hallward uwiecznia go na obrazie. Podczas prezentacji portretu, Gray wpada w rozpacz - przeraża go to, że w przeciwieństwie do postaci z obrazu - on swą urodę kiedyś utraci. Wypowiada więc życzenie: chciałby być wiecznie młody, nawet za cenę własnej duszy. Mijają lata, a Dorian się nie starzeje. Pozostaje pod stałym wpływem lorda Henry'ego, który sączy mu do ucha coraz bardziej egoistyczne, hedonistyczne i bezwzględne idee. Z biegiem lat, zapatrzony w siebie Dorian staje się coraz bardziej impulsywny i bezwzględny. Cała historia ubrana w piękny, czarujący język, zachwyca do samego końca .

Od samego początku czułam, że spotkanie z Dorianem będzie niezwykłe. Jednak nie spodziewałam się, że w mgnieniu oka znajdę się w XIX wiecznej Anglii. Miejscu pełnym konwenansów, plotek, sukien, blichtru i ukłonów. Stałam, rozglądałam się oczarowana z szeroko otwartymi oczami i  czułam, że jestem we właściwym miejscu. Autor pokazywał mi zakamarki wyższych sfer epoki wiktoriańskiej. To było magiczne! Pochłaniałam stronę za stroną i nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam czytać na głos. Ten cudowny, melodyjny język aż pragnął być wypowiedziany, a  usłyszany sprawił, że nie chciałam przestać. Swą płynnością, delikatnością czarował, wręcz uwodził mnie, a w tle muzyka z serialu Penny Dreadful dopełniała to w cudowną całość.

Moje spotkanie z pierwowzorem Doriana było niezwykle intrygujące. Z dużym zainteresowaniem poznałam tego niewinnego, młodego mężczyznę. Obserwowałam jak lord Henry budzi w nim pychę, egoizm i narcyzm. Patrzyłam jak wraz z mijającymi latami przybywa mu bezwzględności i samouwielbienia, by stał się wreszcie małym, zastraszonym, impulsywnym zwierzęciem, które nie mogło znieść widoku własnej duszy. To było niesamowite studium przypadku człowieka przesyconego ideą innych. Miałam chwilami takie wrażenie jakby lord Henry zrobił sobie z Doriana zwierzątko eksperymentalne. Podsuwał ochłap poglądu, idei i patrzył z ciekawością co z tego wyniknie. Nie licząc się z kosztami, moralnością czy konsekwencjami. Chwilami ta bezwolność Doriana drażniła mnie. Przywykłam do jego postaci pełnej wewnętrznej siły i świadomości swej nieśmiertelności. Przywykłam do dojrzałego Doriana Graya, tu jednak w sposób doskonały uświadomiono mi jak bardzo się myliłam. Przecież Dorian obdarzony nieskazitelnością i nieśmiertelnością był w wieku młodzieńczym, a trudno wymagać od młodzieńca dojrzałości. Ten jeden wieczór z Portretem Doriana Graya był niezwykle inspirujący.

Kolejna pozycja z tegorocznego wyzwania książkowego za mną. Przyznam, że Portret Doriana Graya urzekł mnie i oczarował. Mam nadzieję, oczaruje również Was swoim pięknem. Polecam z całego serca i daję 8/10. :) Myślę że nie raz jeszcze ulegnę czarowi Portretu Doriana Graya.

Spokojnego weekendu
ZaBOOKowana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz