piątek, 21 lipca 2017

Oddam Ci Słońce - J. Nelson



"Kiedy spotkasz pokrewną duszę, to tak jakbyś wszedł do domu, w którym już kiedyś byłeś - rozpoznajesz meble, obrazy na ścianach, książki na półkach, zawartość szuflad: znalazłbyś tam drogę nawet po ciemku."
~J. Nelson, Oddam Ci Słońce

Dziś opowiem o książce, która niezwykłym trafem wpadła w moje ręce. Tę wyjątkową książkę dostałam od wyjątkowej dziewczyny (Dziękuję Magdaleno!) i obiecałam, że przeczytam najszybciej jak się da. Trochę mi wstyd, że z tego "najszybciej" wyniknęło tak wiele miesięcy, ale widocznie książka cierpliwie czekała na TEN moment :)

Oddam Ci Słońce to historia widziana oczami dwojga bliźniąt. Noah: wrażliwy utalentowany młodzieniec, który stara się poradzić z własną odmiennością oraz Jude: złotowłosa, odważna, pewna siebie i zbuntowana. Oboje na swój sposób radzą sobie ze światem, rywalizują o względy rodziców, dzielą świat między siebie oraz są nierozłączni. Ich życie wywraca się po śmierci matki, a sami stają tym kim nigdy nie chcieliby być. Piętrzącymi się tajemnicami próbują zbudować mur, który ma ich rozdzielić. Czy to się uda?

Trochę się bałam, sięgnąć po Oddam Ci Słońce. Dawno nie czytałam książki, którą ktoś mi ofiarował, nie znając moich upodobań. Obawiałam się, że to nie będzie "to coś", ale jednocześnie byłam ciekawa i złakniona nowych doświadczeń. Z początku historia nie przekonała mnie. Nie mogłam się przyzwyczaić do niezwykłego sposobu narracji poprzez rozpatrywanie tej samej historii z 2 punktów widzenia: 13-14 letniego Noah oraz 16 letniej Jude. Coś jakby zobaczyć opowieść od początku i od środka jednocześnie. Nigdy dotąd się z tym nie spotkałam, ale po pierwszym zamęcie spodobała mi się ta nowa forma. Z czasem przypatrywanie się zmaganiom bliźniąt z rzeczywistością, z tragedią, z własnym dorastaniem wciągało. Emocje wypełniały wszystkie strony, wyciekały i zaczynały otaczać też mnie-widza. Chciałam wiedzieć jak to wszystko się skończy, chciałam wierzyć, że zakończenie będzie dobre. Chciałam by Noah znów był artystą, a Jude odnalazła swoją odwagę. Chciałam by rzeźby przemówiły, a czar dało się odkręcić. Zaangażowałam się bardziej niż przypuszczałam lecz nadal pozostałam tylko widzem. Lekko zdystansowana i zawsze gdzieś obok. Nie starczyło dla mnie miejsca w tej historii, mogłam tylko stać i patrzeć jak toczą się losy.

Bardzo spodobało mi się, że wnętrze bohaterów było tak bardzo złożone i bogate. To nadawało głębi. Choć chwilami ten dość mocno opisowy i kwiecisty język był ciut przesadzony. Choć przyznam, że doskonale wkomponował się w całość historii. A może przywykłam do prostoty, a tym razem miałam przed sobą artystyczne dusze? Sama nie wiem. Wiem natomiast co innego. Czytając zaczęłam się zastanawiać. Czy masz kogoś dla kogo oddałabyś słońce? Czy pragniesz czegoś tak bardzo, że poświęciłabyś cały świat? Czy tajemnica może kogokolwiek uchronić? Czy najgorsze wiadomości mogą uratować komuś życie? Te pytania krążą mi po głowie nawet teraz, gdy już skończyłam czytać Oddam Ci Słońce i pewnie jeszcze trochę będą mi towarzyszyć.

Podsumowując. Oddam Ci Słońce jest historią dwojga wrażliwych, młodych ludzi, których łączy cały świat, a dzieli tragedia i wszelkie negatywne emocje z nią związane. Jest to ciekawe studium młodzieńczych zmagań z rzeczywistością, która stawia poważne kłody pod nogi, studium wyborów i brania konsekwencji na własne barki. Opowieść o wrażliwości, strachu, sile, miłości i... przeznaczeniu. Obraz odkrywania siebie w sobie, mozolnego skuwania nagromadzonych warstw codzienności, lęku by wydobyć swoje prawdziwe JA.
Daję 7/10 i polecam.

Miłego dnia ;)
ZaBOOKowana

2 komentarze:

  1. Nie zachwyciłam się nią jak wszyscy. Fakt, była przyjemną lektura jednak szybko uciekła z mej głowy. :)

    Zapraszam do siebie :) - smieszna-nazwa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam lepsze książki, ale czuję, że ta ma potencjał :)

      Usuń