piątek, 28 lipca 2017

Samotny Mężczyzna- Ch. Isherwood



"Każde teraz jest opatrzone nalepką z datą, unieważnia wszelkie poprzednie teraz do czasu, gdy prędzej czy później, może, nie może z całą pewnością i ono przeminie."
~Christopher Isherwood, Samotny mężczyzna
Gdy nadchodzi lato mam ochotę przeżywać więcej i mocniej. Często w tym czasie sięgam po książki o trudniejszej tematyce, a do takowych można zaliczyć Samotnego mężczyznę, którego miałam w planach czytelniczych już dawno. Nadeszła wreszcie odpowiednia pora by się za niego zabrać.

Samotny mężczyzna to powieść psychologiczno-obyczajowa opowiadająca o jednym dniu życia George'a. Pochodzącego z Anglii, podstarzałego wykładowcy uniwersyteckiego, który w zwyczajnej codzienności mierzy się z samotnością, utratą ukochanej osoby, wyobcowaniem i własną odrębnością seksualną. I choć okładka krzyczy do nas: "Zmysłowa opowieść o miłości!" nie dajcie się zwieźć! To tylko chwyt reklamowy. Istotą tej opowieści jest samotność, pustka i izolacja.

Do napisania tego postu podchodziłam kilkukrotnie. Nie potrafiłam w sobie znaleźć konkretów. Z jednej strony podobała mi się, a z innej rozczarowywała. Hmm... Na 100% poruszała struny emocji i szare komórki. Postaram się to jakoś usystematyzować :)

Samotny mężczyzna zaczyna się od spokojnej pobudki bohatera, powolnego przystosowywania się do codzienności, nabierania samoświadomości. Z początku jego otępiały umysł funkcjonuje na tzw. "autopilocie" by w jednej chwili zderzyć się ze ścianą. Bum! Jima już nie ma, Jim nie żyje... W jednej chwili jak lawina spadają na George'a świadomość i emocje, zupełnie jakby to było po raz pierwszy. Już nigdy nie wpadną na siebie na schodach, nie zderzą się w drzwiach w kuchni, nie staną obok, łokieć w łokieć szykując posiłki... Jest przytłoczony, nie może oddychać, czeka aż grunt znów powróci mu pod stopy by móc rozpocząć kolejny dzień. Gdy to czytałam mnie samej zaparło dech, echo jego wstrząsu przebiegło mi wzdłuż kręgosłupa i pozostawiło nieprzyjemne uczucie. Tak... od tej chwili wiedziałam, że to jest to czego oczekiwałam. Czułam jak moje wnętrze doskonale współbrzmi z przeżyciami głównego bohatera.
Jednak gdy zaczęła się szara codzienność nasza nić porozumienia nie przetrwała. Słuchałam wykładu o mniejszościach, przemyśleń na temat sąsiadów, obserwowałam rozmowę z przyjaciółką i relacje z studentem i coraz bardziej dystansowałam się. Z czasem zaczęłam się przyglądać George'owi jako istocie, która otacza się pustką, żyje w pustce wykonując to co do niego należy. Pustce zimnej i cichej, że aż dzwoni w uszach, a oddech zamienia się w białą parę. W środku, w samym centrum jest iskrząca bryła tłumionych emocji, nigdy nie wypowiedzianych racji i marzeń tych najskrytszych. Chwilami przy pomocy alkoholu i wspomnień udawało im się wydostać na chwile, ale tylko na moment. Gdzieś w tym wszystkim sama strata, żałoba czy tęsknota po Jimie zniknęły. Pozostała tylko stagnacja, pustka i ten uporczywy brak.

Samotny mężczyzna nie opowiada o świeżej tragedii, a raczej pokazuje zgliszcza człowieka jakie pozostają po opadnięciu emocji. Opowiada także o wyobcowaniu i izolacji, środowiska homoseksualnego. Dziś to wygląda zupełnie inaczej i w natłoku telewizyjnych informacji chwilami zapomina się, że homoseksualizm to nie tylko parady równości i kolorowe piórka lecz normalni ludzie, którzy żyją, cierpią i kochają całym sercem.

Moi drodzy, nawet teraz, gdy już poskładałam tę recenzje mam pewne wątpliwości co do oceny. Mam cały czas wrażenie, że coś ważnego mi umknęło, a może to jeszcze nie była TA idealna chwila dla Samotnego mężczyzny? Hmm... Myślę, że jest to książka, z którą samemu warto się zmierzyć, a mogę obiecać że nie będziecie żałować. :) Na chwilę obecną daję 7/10.

Miłego wieczorku
ZaBOOKowana :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz