piątek, 12 lutego 2016

Zasmarkana..



Dziś zamiast recenzji, będę się chwalić. Wczoraj odwiedził mnie kurier z nową paczką przyjemności i z radością przyjęłam na swoje półki nowych gości (a żeby mama nie marudziła, dla niej też się coś znalazło). Siedzę sobie i zerkam na moje zdobycze, głaszczę ich okładki i wącham kartki. Taki mały fetysz książkoholiczki ;), swoją drogą powinni wyprodukować feromony o tym zapachu. Rozmyślam jak miło będzie  pierwszy wolny od bardzo dawna weekend, spędzić nad książką.  Co prawda, w towarzystwie dużej ilości chusteczek higienicznych, herbaty z cytryną i głośnego A..psik! ale nie przeszkadza mi to ani trochę. To daje mi kolejny argument dlaczego powinnam zostać w łóżku i nie wyściubić z niego nawet nosa ;). No chyba że po kolejny tom, bo ten akurat dobiegł końca. Obecnie przypominam sobie Sagę Czarnych Kamieni i już z niecierpliwością przebieram nogami by tylko zawinąć się w kocyk i odpłynąć gdzieś do Kaeleer. Pamiętam tę serię  z czasów studiów, gdy poszukując "czegoś do czytania" na święta capnęłam na raz 7 tomów z biblioteki, mając nadzieje ze spokojnie do nowego roku mi starczy. Myliłam się. Wciągnęłam je w 14 dni i prawie dostałam odsiedziń ;) Minęło już ponad 5 lat, doszły dwa nowe tomy i znów zapragnęłam  przeżyć tę przygodę wraz z Jeanelle, Deamonem i Seatanem.

Z nowych nabytków najbardziej ciesze się z Smażonych Zielonych Pomidorów (które już opisałam Wam wcześniej), Zapachu Szkła (świetnie oddającego klimat s-f , zbioru opowiadań ) oraz Pana Lodowego Ogrodu (którego nie miałam okazji jeszcze poznać ale już czuję że jest to wisienka na torcie). Mam nadzieje że moje wyobrażenia nie są zbyt wybujałe. Póki co będą musiały poczekać cierpliwie na swoja kolej i oswoić się z nowym miejscem.

No nic. Nie pozostało nic innego jak się zakocykować i pozostać offline tak długo jak się da :)

ZaBOOKowanego weekendu życzę i... na zdrowie! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz