czwartek, 17 listopada 2016

Z innej beczki...



Ostatnio czas przecieka mi między palcami i nie zostaje nic na czytanie i pisanie. Egzamin za pasem, nawał pracy i chęć wybycia z domu na mrozik zwyciężyła. Stos nowych, pachnących drukiem świeżynek czeka. Niebawem postaram się nadrobić zaległości, ale dziś recenzji nie będzie. Dziś chciałabym trochę porozważać.

Pytanie przewodnie: Co sądzicie o pożyczaniu własnych książek? Czy muszą być idealne, czy może ślady "zczytania" nie przeszkadzają Wam?

W pracy jestem jedyną osobą, która kupuje i czyta książki hurtowo, to znaczy więcej niż 1 na kwartał. Często, gdy na nockach zaczynało się robić spokojnie, ja wyciągałam książkę, a koleżanki włączały TV. Jednak widok mojej odmienności nie dawał im spokoju i zaczynały się rozmowy. Ile czytam? Czy mi sie chce? Co czytam? Czy mnie oczy nie bolą? Ile mam książek w domu? Gdzie to mieszczę? itd. Każdy pożeracz literatury wie, o co chodzi. Czasem te rozmowy irytują, ale przeważnie prowadzą do czegoś więcej. Do skromnej prośby: "A mogłabyś mi coś przynieść?". Czemu nie? Tak też zaczęła się moja kariera "małej bibliotekarki". Teraz z ogromną radością dźwigam tomiszcza i pożyczam, bo wiem jaką radość sprawiam. Największą nagrodą dla mnie były słowa p. Gosi: "Dziękuję, dzięki tej książce, jakoś przetrwałam L4 i nie myślałam o bólu." Czy trzeba chcieć czegoś więcej?

Kiedyś usilnie wciskałam książki opornemu bratu i z radością w oczach obserwowałam jak się przełamuje, wciąga, jak mu oczy błyszczą i jak przychodzi do mnie po więcej. Niesamowitą radość sprawia mi podsuwanie mu kolejnych tytułów, nurtów, pokazywanie innych światów i zachęcanie by stworzył własny. Moi ulubieńcy wracają potem do mnie trochę podniszczeni, ze śladami palców, plamami po kawie czy zszarganymi brzegami. Trochę jak żołnierze po wojnie, pokiereszowani, ale usatysfakcjonowani odniesionym zwycięstwem. No cóż, przynajmniej wiem, że zabierał je wszędzie ze sobą i czytał przy każdej okazji. Może to egoistyczne, ale gdy patrze później na tego "rannego wojownika" na półce, czuję dumę i satysfakcję, że ktoś dzięki mnie rozwinął skrzydła i otworzył umysł. To trochę jak ordery lub medale bardzo motywujące, aż chce pożyczać więcej i poszerzać grono czytelników wokół siebie.

A jakie jest wasze zdanie?

Miłego dnia :)
ZaBOOKowana


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz