poniedziałek, 12 marca 2018
Alicja- J. Piekara
Przykro mi, że zaniedbałam Was trochę ostatnio, ale postaram się teraz nadrobić wszelkie braki i to szybko. Spontaniczna przeprowadzka zmusiła mnie do odstawienia książek na boczny tor. Postanowiłam więc (jak na książkoholika przystało) nie marnować czasu spędzanego przy sprzątaniu, układaniu czy krzątaniu się i wydobyłam z czeluści szafy, nieprzesłuchane jeszcze audiobooki. Pierwszym z nich była Alicja Jacka Piekary, która już na samym wstępie bardzo mnie zaskoczyła. Ale czy pozytywnie? :)
Główny bohater, Aleks, jest dziennikarzem, a ściśle mówiąc- był. Porzucił pracę, wygodne życie, miłość, dla marzenia o własnym scenariuszu i to nie byle jakim scenariuszu. Miało to być "dzieło życia", lecz z czasem stało się kamieniem u nogi ciągnącym w dół. Jednak upór i niechęć do przyznania się, że "nie wyszło" pchało go dalej po równi pochyłej, pieniądze ubywały, a frustracja rosła. Pewnego dnia do jego drzwi puka czternastoletnia dziewczynka by przeprosić za wybitą szybę. To z pozoru zwykłe spotkanie staje się początkiem niezwykłej relacji między nimi i zmienia całkowicie dotychczasowe życie Aleksa.
Alicja dała mi solidnego pstryczka w nos i przypomniała, że nie ocenia się książki po okładce. Otóż Jacek Piekara kojarzył mi się zawsze z fantastyką, a okładka Alicji (swoją drogą intrygująca) utwierdzała mnie w przekonaniu, że sprzątanie umilę sobie jakąś lekką fantastyką. Może wariacją na temat Alicji w Krainie Czarów? Błąd! Następnym razem dwa razy przeczytam opis książki, zanim się za nią zabiorę, by znów nie zaszufladkować błędnie jakiejś pozycji. :)
Do rzeczy. Z początku trudno mi było odnaleźć się w tym, do bólu, rzeczywistym świecie. Dopiero z czasem, gdy porzuciłam ostatnią nadzieję na ujrzenie choć skrawka fantasy, udało mi się trochę zaaklimatyzować. Trwało to dość długo, ponieważ, ani szaro-bury świat, ani tytułowa Alicja, ani Aleks nie dali się polubić. Ona- pewna siebie, śmiała, bezpośrednia, ale także skryta i dość mocno doświadczona przez życie nastolatka. On- egoistyczny, wycofany, zagłębiony w niemocy twórczej osobnik, który woli godzinami rozmyślać nad swoją sytuacją zamiast wcielić w życie choćby jedno rozwiązanie. Jakby tego było mało, autor dołożył od siebie jeszcze, prowadzoną przez Aleksa narrację pierwszoosobową. Jego ciągłe narzekania na świat pełen beznadziei, niemoc twórczą, stereotypy i ogólną bezsilność oraz swoiste zblazowanie bohatera, irytowały mnie bardzo, jednak częste, nieudolne próby wybiegania w przyszłość w stylu: "powiedziała, gdy umierała mi na rękach... jednak o tym później" psuły całkowicie już wątły nastrój i doprowadzały mnie do pasji. Miałam ogromną ochotę przerwać słuchanie tej książki, co mi się nie zdarza zbyt często. Jednak pojawiło się coś, co przykuło moją uwagę, a mianowicie ta niezwykła kiełkująca relacja między dojrzałą dziewczynką, a samotnym mężczyzną. Dla osób postronnych mogła uchodzić za niezdrową, ocierającą się o pedofilię, gorszącą, jednak w rzeczywistości czysto platoniczną i zdystansowaną znajomością, w której prym wiodła Alicja. To ona wiedziała kiedy wstrząsnąć Aleksem, kiedy porozmawiać, a kiedy nie zrobić nic. Miałam wrażenie, że prowadzi go za rączkę jak dziecko, układa mu życie i stawia do pionu. Ta zamiana ról, wulgarność przekazu, małostkowość i płytkość bohaterów niestety w znaczny sposób zamazywała obraz tego, co w tej opowieści było najciekawsze. Sami wiecie, że nie stronię od bardziej krwawych czy "soczystych" kawałków, ale wszystko musi mieć odpowiednie miejsce, w tej opowieści go zabrakło.
Podsumowując. Moim daniem, ten eksperyment literacki się Jackowi Piekarze nie udał. Zamiast świeżej, intrygującej opowieści mamy odgrzanego kotleta a'la Lolita- Nabokowa zmiksowanego z filmem Sara. Zdecydowanie osobno smakowałyby lepiej. Po kolejne części już nie sięgnę i nawet nie mam przez to wyrzutów sumienia ;) Daję od siebie naciągane 3/10 :)
Przyjemnego popołudnia :)
ZaBOOKowana
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz