niedziela, 19 sierpnia 2018

Terror- D. Simmons



"Za każdym razem, gdy wydaje mi się, że znam już dobrze któregoś z oficerów lub marynarzy, przekonuję się, że jestem w błędzie. Miliony lat postępów medycyny nie odkryją sekretów ludzkiej duszy."
~Dan Simmons, "Terror"


Za oknem szaleją piekielne upały, lodówka jęczy chłodząc ogromne ilości napojów, a ja leżę na kanapie, wędrując umysłem po kole podbiegunowym. Tak mniej więcej wyglądały moje wolne dni na przełomie lipca i sierpnia. Przyznam szczerze, że ta książkowa arktyczna zima jakoś nie bardzo wpłynęła na moje odczuwanie ciepła, ale pozwalała się od niego oderwać na jakiś czas. 

Terror odtwarza przebieg owianej tajemnicą wyprawy morskiej mającej na celu odnalezienie Przejścia Zachodnio-Północnego z Europy do Chin. Dwa statki- HMS Erebus i HMS Terror- doskonale wyposażone, pod doświadczonym dowództwem i wykwalifikowaną załogą, gotowe przeprawić się przez szereg wysp i przesmyków by zapisać się na kartach historii. Okręty zaopatrzone w zapasy drewna, prowiantu i węgla na 5 lat w maju 1845 roku wypłynęły z Anglii, po raz ostatni widziane pod koniec lipca 1845 roku przez kutry wielorybników. Na podstawie wypraw ratunkowych oszacowano trasę statków, ale nawet dziś nie znamy prawdziwych losów wyprawy. Jednak Dan Simmons wykorzystał dostępne informacje, relacje z kilku późniejszych wypraw poszukiwawczych, skrawki wiedzy od tubylczych plemion, domysły i fantastyczne plotki… i stworzył kunsztowną opowieść o ostatnim rejsie dwóch statków, HMS Erebusa i HMS Terroru, które utknęły w lodzie, co stało się początkiem końca tej ekspedycji. 

Gdy tylko zobaczyłam, że na rynek czytelniczy wkracza Terror wiedziałam, że muszę go przeczytać. Uwielbiam historie oparte na prawdziwych, tajemniczych wydarzeniach sprzed lat, a jeśli dodatkowo autor ubarwi je jakąś niesamowitą historią i owieje mrocznym klimatem to moje serce, aż rwie się do takiej pozycji. Na wstępie rzuca się w oczy niestandardowa forma narracji. Każdy rozdział jest zatytułowany imieniem bohatera i datą wydarzeń w nim zawartych. Początkowo znaczne przeskoki w czasie sprawiały, że nie potrafiłam odnaleźć się w historii. Później przerwy między rozdziałami stają się coraz mniejsze, akcja nabiera tempa, by wreszcie zlać się w jedną, ciągłą opowieść. Układ ten ma tez wiele zalet, z pozoru chaotyczny, pozwolił mi spojrzeć na te same wydarzenia z różnych perspektyw. Mogłam przyjrzeć się frustracji marynarzy, lękowi wartowników, szacunkom oficerów, zmartwieniom lekarzy. Doskonale wiedziałam jakie panują nastroje, kiedy robi się naprawdę źle, czułam ciężar i konsekwencje podjętych decyzji. Wyłapywałam drobne błędy, uchybienia, czy zaniedbania poczynione już w Anglii, które w późniejszym czasie zaważyły na losach wyprawy. Ale czy tylko zawinili ludzie? Autor wprowadzając wątek fantastyczny opierał się na wierzeniach Eskimoskich i całkowicie stopił go z prawdziwymi wydarzeniami. Dzięki temu opowieść zdaje się pełniejsza, a owiana tajemnicą historia wyprawy nabiera mroczniejszego, hipnotyzującego wydźwięku. Fabuła płynie wolno, początkowo dając czas bym wczuła się w opowieść, później jednak czuć gromadzące się czarne chmury, rosnące napięcie uczestników, strach, zwątpienie, desperacką nadzieję. Autor w wyjątkowy sposób grał na moich emocjach, wciągał w historię, sprawiał, że nie potrafiłam się oderwać, choć chwilami nie chciałam patrzeć. Ostatnie 200 stron pochłonęłam jednym tchem, a gdy skończyłam w mojej głowie było jeszcze sporo pytań, na które nie znajdę odpowiedzi. HMS Erebus i HMS Terror długo pozostaną w mej pamięci. Dodatkowym plusem powieści jest rys historyczno-geograficzny i zdjęcia z wypraw poszukiwawczych, stare mapy, obrazy dzięki którym mogłam przyjrzeć się prawdziwym, udokumentowanym losom wyprawy i porównać je z powieścią Simmonsa. Jedyne czego mi brakowało to posłowie autora. Skończywszy Terror czuję niedosyt i z wielką chęcią zajrzałabym do głowy twórcy i przekonała się jak wyglądał sam cykl tworzenia, co stało się inspiracją i gdzie leży granica między fikcją, a prawdą, którą tak kunsztownie zatarł w powieści. No cóż, będę musiała się obejść smakiem ;) 

Podsumowując. Terror jest powieścią historyczną uzupełnioną wątkiem fantastycznym, dopracowaną, dopieszczoną do tego stopnia, że chwilami zaciera się w niej granica między fikcją, a rzeczywistością. Opowieść w sposób niezwykły przenosi czytelnika na pokład statku i w bardzo realny sposób wtapia w losy wyprawy, nie tylko je relacjonując. Ogromnym plusem jest klimat, niesamowita gra na emocjach i wiarygodne oddanie sytuacji, dzięki czemu czytelnik może wczuć się w opowieść całkowicie. Dla mnie WOW! Daję mocne  9/10 i polecam!

Słonecznego popołudnia :)
ZaBOOKowana

5 komentarzy:

  1. Nie wiem czy na obecny czas nie będzie to dla mnie zbyt ciężka tematyka, ale może niedługo się z nią zmierzę! Na pewno będę ją miała na uwadze. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Także lubię powieści ocierające się o autentyczne wydarzenia. Dana Simmonsa znam z książki "Drood", która również jest dopieszczona i dopracowana. Terror muszę koniecznie przeczytać! Pozdrawiam ciepło;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie jest to 10/10 i jestem "Terrorem" absolutnie oczarowana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Terror czytałam, jeszcze przed serialem ;) jedna z niewielu książek, przy których faktycznie się bałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest chyba jedyna książka tego autorka, której jeszcze nie miałam przyjemności przeczytać. Ale do nadrobienia ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń