wtorek, 20 września 2016

Opowieści Starego Antykwariusza- M. R. James


Wszystko co dobre, szybko się kończy. Weekend, konwent i wolne od pracy. Autorzy się porozjeżdżali do swoich domów, a za nimi uczestnicy, a Toruń pomału pustoszał i szarzał. Ja też wróciłam do domu i z miejsca dałam się ponieść błogiemu lenistwu z książką. Dziś opowiem o kolejnej pozycji pożyczonej siłą (perswazji), mimo że stosik moich własnych, nieprzeczytanych książek rośnie w siłę. Niech dziś powieje grozą...

Opowieści Starego Antykwariusza- M. R. Jamesa to zbiór 33 klasycznych ghost stories. Wszystkie opowiadania pisane są jako relacje o rzeczach, które dotknęły znajomego/sąsiada/kuzyna... itp. a sposób w jaki są opowiadane, lekko sceptyczny, rzetelny i skrupulatny, chwilami miałam wrażenie, że pozbawiony emocji nadaje historii swoistego chłodu. Chłodu, który chwilami przeszywa czytelnika na wskroś i mrozi wraz z narastającym strachem. Sam autor jest mało znany w Polsce. Jego szczupły dorobek, który nieustannie wpływa na twórczość wielu pisarzy, zawiera się w zaledwie 4 zbiorach.

Pozwolę sobie zacytować wstęp Marka S. Nowowiejskiego, ponieważ najlepiej oddaje klimat Opowiadań :

"Opowieści Starego Antykwariusza zawierają najwspanialsze opowiadania, jakie wyszły spod pióra Jamesa. Niewiele późniejszych opowiadań dorównuje im historyczną dokładnością szczegółu, siłą niedopowiedzeń i precyzją konstruowania dyskretnie złowieszczej, "oddalonej" atmosfery lęku, niepokoju i zagrożenia. Oczarowują do dziś. Czytelnik powinien zasiąść w fotelu i wsłuchać się uważnie w historie, które opowiada James, dziejące się na wsiach i w małych miasteczkach, pośród sielskich krajobrazów, bądź w zaciszu odwiecznych murów uniwersyteckich. I mieć na uwadze, że powstały z myślą o słuchaczach. Głos, który opowiada te historie, jest kulturalny, dobroduszny, spokojny, bardzo rzadko wznosi się do krzyku, zadowalając się stłumionym westchnieniem. Głos ten opisuje Anglię, jakiej już nie ma, Anglię wyrafinowaną, dystyngowaną, wiktoriańską i imperialną, sportretowaną z naturalistyczną dokładnością, [...] Anglię trzeźwą i racjonalną. I nagle ten gładki obraz zostaje zdruzgotany intruzją czynników nadprzyrodzonych i groźnych. I wtedy czytelnik mimowolnie się wzdryga, jakby pod wpływem czyjejś ręki, która nagle spoczęła na jego ramieniu - chociaż jest sam w pokoju. " 
~Marek S. Nowowiejski

Jamesa czytałam w taki sposób jak Blackwooda, czyli według długości opowiadań, a nie kolejnością w spisie treści. Dałam sobie dzięki temu czas by wczuć się w klimat opowieści i poznać język autora. Nie będę mówić o wszystkich opowiadaniach, bo ich oceny plasują się na 5-8/10. Opowiem o trzech, które moim zdaniem są najlepsze z całego zbioru. Postaram się nie spoilerować za mocno.

Pierwszym takim opowiadaniem jest Jesion. Bardzo krótkie, ale dość skondensowane w treści. Koncepcja przeklętego drzewa, czyhającego tuż pod oknem sprawiła, że gdzieś w środku poczułam niepokój, a po plecach przebiegały pojedyncze ciarki. Może to fakt, że drzewa (dotąd niewinnie stojące wokoło mnie) stały się nagle potencjalnym źródłem zagrożenia? Brrr...
Kolejnym opowiadaniem są Magiczne Runy. Tym razem mamy do czynienia z człowiekiem posiadającym nie byle jaką wiedzę oraz rządzę zemsty w oczach. Tak niewiele, a jednak wystarczyło by grunt pod moimi nogami się lekko zachwiał. Nagle okazuje się, że zaleźć za skórę komuś groźnemu można w każdej chwili. Hmm...
Najdłuższe, a zarazem też najbardziej niepokojące opowiadanie to Pan Humphreys I Jego Spadek. W tym wypadku mamy do czynienia z miejscem dogłębnie złym. A sam opis czegoś wyzierającego z wypalonej dziury sprawił, że miałam ochotę zapalić więcej świateł. Wow!

Mimo to, w porównaniu z opowiadaniami Blackwooda czy Lovecrafta, James wypada dość blado. Uczucie grozy rozmywa się niemal wraz z następną stroną, natomiast przy Lovecrafcie i Blackwoodzie jeszcze długo towarzyszyło mi w codziennym życiu. Dużym plusem u Jamesa jest sposób narracji, który w świetny sposób wtajemnicza czytelnika. Uwielbiam książki pisane z pierwszej osoby! Czuję się tak jakby ktoś przy kominku opowiadał mi niesamowitą historię, a ja ją słucham i czuję jak świat staje się bardziej niejednoznaczny i nadnaturalny, a przez to groźniejszy.

Jeśli mam oceniać całokształt do daję 6,5/10, ale ocena samych opowiadań są dość mocno zróżnicowana. Mimo to, polecam. Lubisz intuicyjnie wyczuwać zagrożenie? Nie masz ochoty na rzeźnię i zmyślne tortury? James na pewno Cię nie zawiedzie i nieraz poczujesz się nieswojo... nawet u siebie. ;)

Miłego i strasznego wieczorku
ZaBOOKowana


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz