niedziela, 9 października 2016

Anders Morderca i Przyjaciele oraz Kilkoro Wiernych Nieprzyjaciół- Jonas Jonasson



Po sukcesie Stulatka i niesmaku po Analfabetce przyszła pora na zmierzenie się z Andersem Mordercą. Jesień za oknem rozpanoszyła się na dobre więc czemu nie umilić jej sobie jakąś czarną komedyjką?

Jonasson po raz kolejny udowadnia nam, że żyjemy w świecie, który jest jednym wielkim paradoksem. Bo cóż takiego może się stać, gdy nieogarnięty płatny morderca, obrotna pani pastor i  zaskoczony recepcjonista wejdą w spółkę i zaczną zarabiać grube pieniądze na szantażach. Interes kwitnie, business plan zdaje rezultat, a dwie walizki z pieniędzmi pęcznieją w oczach. Jednak nic co piękne, nie trwa wiecznie. Kto by się spodziewał, że Anders Morderca z dnia na dzień stanie się nawróconym Andersem Mordercą i cały misterny plan zarobkowy runie? Nie zapomnijmy, że zleceniodawcy raczej nie posiadają anielskiej cierpliwości. Zaczyna się prawdziwy kontrolowany bałagan, opowiedziany bardzo zgrabnym i charakterystycznym językiem.

 Stulatek, Który Wyskoczył Przez Okno i Zniknął postawił poprzeczkę bardzo wysoko. Może to przez świeżość stylu, charakterystyczny język narracji (trochę mi przypomina Pratchettowy) i ten wielki zamęt otaczający głównego bohatera. Analfabetka, Która Potrafiła Liczyć nie porwała, wręcz trochę rozczarowała. Nawet ten uroczy styl Jonassona nie zdziałał cudu. Z wielką nadzieją, więc sięgnęłam po Andersa Morderce i Przyjaciele oraz Kilkoro Wiernych Nieprzyjaciół. Zapowiadał się niezły bigos, ale wyszły z tego trochę odgrzewane kotlety. "Zaskocz mnie!" prosiłam autora, ale chyba nie dosłyszał, albo był zbyt zajęty by odpowiedzieć.

Lekkość formy i styl już nie zachwycił jak za pierwszym razem (przecież już go znałam). Bohaterowie byli mili, ale jakoś  nie potrafiłam się do nich przywiązać. Jednak nie jest tak źle. Książka zgrabnie obroniła się fabułą. Tak, właśnie historia będąca się pomieszaniem Monty Pythona z Benny Hillem i Różową Panterą sprawia, że kąciki ust mimowolnie idą w górę. Śmieszna, przekoloryzowana i chwilami absurdalna, w tym wszystkim nie traciła rezonu. Dzięki temu zabawnemu mixowi zdarzeń Anders Morderca... awansował na 2 pozycję w Jonassonowych notowaniach, mniej więcej w połowie między Stulatkiem i Analfabetką. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że spędziłam z nią miłe chwile. Wprawiła mnie w dobry nastrój mimo jesiennej pluchy i pokazała, że można zrobić coś z niczego, a kościół nie zawsze musi być nudny ;).

Jeśli nie czytałeś do tej pory innych książek Jonassona to spotkanie z Andersem Mordercą... będzie bawić do łez. Jeśli znasz inne powieści autora, to nadal możesz liczyć, że weźmiesz do ręki lekki antydepresant, w sam raz na jesienną depresję :) Daję 6/10 i puszczam książkę w świat, niech jej potencjał się nie zmarnuje i poprawia humor innym czytelnikom :) Może nawet Tobie?:)

Miłego popołudnia
ZaBOOKowana
;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz