czwartek, 12 stycznia 2017

Wodnikowe Wzgórze





Do Wodnikowego Wzgórza nikt mnie nie musiał namawiać. Pięknie ilustrowane, nowe wydanie przemawia samo przez się. I choć już mam troszkę latek, to chyba z bajek nie wyrosnę nigdy.

Richard Adams jest szanowanym i niezwykle inspirującym twórcą. A raczej był, ponieważ 24 grudnia 2016 roku zmarł, zostawiając po sobie wiele interesujących powieści. Po raz pierwszy Wodnikowe Wzgórze wydane zostało w 1972 roku, a były to spisane historie, które kiedyś opowiadał swoim córkom. Książka w niedługim czasie stała się bardzo popularna. Zalicza się do klasyki gatunku, dumnie prężąc pierś przy boku Władcy Pierścieni i cyklu Opowieści z Narnii.


Wodnikowe Wzgórze opowiada historię grupy królików, które prowadzone przez braci: dzielnego Leszczynka i niezwykłego Piątka, uciekają z dotychczasowej królikarni. Wiedzeni przeczuciami i wizjami Piątka szukają tego idealnego miejsca by założyć dom. Jest to opowieść o odwadze, niezłomności, zaufaniu i lojalności. Książka ponadczasowa, trzymająca w napięciu i wyjątkowa. W sam raz dla najmłodszych, średniaków i tych troszkę starszych, którzy chcą poczuć się jak dawniej. Klimat dusznego lasu, rozłożystych łąk, szemrzących strumieni oraz perspektywa narracji z poziomu kilkunastu centymetrów nad ziemią sprawia, że chce się tam przysiąść na dłużej.

Z początku Wodnikowe Wzgórze ciągnęło mi się. Z każdą następną historią dochodziłam do smutnych wniosków, że jestem na nią "za duża". Chciałam się odmłodzić, a czułam się staro... ale do czasu! W pewnym momencie, gdy króliczki się już zadomowiły i zapragnęły powiększyć rodzinę, wciągnęłam się. Towarzyszyłam im w eskapadach, kicałam wzdłuż strumienia, skubałam koniczynkę i sterowałam słuchami niecierpliwie. Zagryzając wargę, trzymałam kciuki za Leszczynka i złorzeczyłam generałowi. Dopiero gry przewróciłam ostatnią stronę, zdałam sobie sprawę jak bardzo przywiązałam się do tych puchatych maleństw. Nie dziwi mnie, że książka ta stała się ponadczasowym hitem i ogromnie się cieszę, że doczekała się tak  pięknego wydania. Zachowała w sobie cały urok opowieści, którą słyszy się na dobranoc z ust kochającego dziadka. Dodatkowo narracja z punktu widzenia królika sprawiła, że miałam wrażenie bycia w centrum wydarzeń. Dodawało też mi to  poczucie zagrożenia, sprawiało, że byłam czujniejsza, a takie zwierzęta jak kot, lis czy pies przestały być w moich oczach pupilkami, a nabrały drapieżnych cech. Inaczej się patrzy na świat mając ok 40 cm wzrostu. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że opowieść ta pomogła mi odnaleźć w sobie dziecko. Obecnie z miłym ciepłem na sercu wspominam królicze przygody.

Myślę, że Wodnikowe Wzgórze jest idealną książką dla wszelkich pociech, a i sami rodzice będą czerpać niesamowitą przyjemność biorąc udział w przygodach króliczków. Nieprzesłodzona, pełna dobrych wartości i niesamowicie wciągająca. Czego chcieć więcej? Polecam! Daję 7/10 i kicam ukraść troszkę sałaty ;)

Miłego dnia
ZaBOOKowana


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz