niedziela, 21 stycznia 2018

Córka Kapitana Okrętu- I. Szczepańska


"Biały parowiec sunął dumny i niewzruszony. Jak życie toczące się obojętnie z dnia na dzień, nieczułe na cierpienia radości czy walki."
~Irena Szczepańska, "Córka kapitana okrętu"

Córka Kapitana Okrętu to kolejna pozycja, którą darzę niezwykłym sentymentem. Postanowiłam powtórny raz nadstawić karku i zmierzyć się z własnymi wspomnieniami, powracając do książki uwielbianej w dzieciństwie. Czy to dobry pomysł?

Córka Kapitana Okrętu to wydana w latach 30stych powieść młodzieżowa, która skradła serca wielu dziewczynek i nie tylko. Opowiada o losach Benity Rizzo, znanej jako rezolutna Tita. Osierocona przez matkę, pozostająca pod opieką ciotki, jednak cały czas zmagająca się z tęsknotą za ojcem, który porzucił ją, bo nie była chłopcem. Dziewczynka z wyjątkową zawziętością stara się upodobnić do chłopców z wyspy, wdrapuje się na drzewa, przewodzi szajce rozbójników i zdobywa wielu przyjaciół. Pewnego dnia jej opiekunka umiera, a Benita postanawia pod przebraniem chłopca okrętowego, spotkać się z ojcem. Tak oto zaczyna się piękna, malownicza i dojrzała opowieść o przyjaźni, sile woli, uporze i oddaniu. Opowieść, która mimo swych lat, ani trochę nie straciła na uroku i nadal wzrusza niejedno dziewczęce serce. 

Przeczytałam tę książkę w jedno popołudnie. Nie przeczytałam, pochłonęłam! Jak przyjemnie było towarzyszyć pełnej, barwnej i bardzo żywej Benicie. Od samego początku ją polubiłam, za upór, odwagę i stanowczość. W każdej chwili czułam się jak bym tam była i brała udział w spisku, przekradała się, pracowała i poznawała świat u boku Tity, a działo się dużo. Jednak Benita nie cały czas była nieustraszona, miała chwile zwątpienia, a to sprawiało, że stała się w moich oczach bardziej realistyczna i wiarygodna. Całości dopełniły malownicze opisy krain mijanych podczas rejsu. Dzięki nim czułam się jak na prawdziwym, długim rejsie. Słyszałam szum fal, wystawiałam twarz do słońca, a płuca wypełniała mi słona bryza. Tak bardzo nie chciałam schodzić na ląd i wracać do rzeczywistości. Tak bardzo pragnęłam płynąć wraz z opowieścią jeszcze długo i długo... 
  
Ta magiczna podróż do dzieciństwa utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto wracać do ukochanych powieści. Warto przeżyć jeszcze raz przygody, które emocjonowały nas dawno temu, to ogromny zastrzyk pozytywnej energii. Ewolucja literatury dziecięcej nie zawsze idzie w dobrą stronę i często zamiast pięknych baśni powstają głupawe historyjki. A tam, w naszej przeszłości tkwią nadal opowieści dojrzałe, mądre i bogate w dobre emocje, a przede wszystkim nadal aktualne i pouczające. Córka Kapitana Okrętu do takich należy. I pragnę polecić ja Wam i Waszym pociechom z całego serca. Daję 9/10 i z niemałym żalem oddaję do biblioteki :)

Spokojnej nocy :)
ZaBOOKowana

1 komentarz:

  1. Dziękuję za podróż do czasów dzieciństwa, które dzięki Twojej recenzji odbyłam! Jako młoda czytelniczka, pochłaniająca książki kilogramami, sięgałam po każdą książkę obecną na moich półkach, a "Córka..." była jedną z tych, które na dłużej zapadły mi w pamięć. Ależ zrobiłaś mi ochotę na powrót do przeszłości:)

    Pozdrawiam,
    Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń