"...I wtedy
dziekan powtórzył mantrę, która w ciągu wieków wywarła tak znaczący
wpływ na postęp wiedzy:- A może ZMIESZAMY TO WSZYSTKO RAZEM i zobaczymy
co się stanie?..."
~sir T. Pratchett, "Wiedźmikołaj"
Jeszcze w świątecznym nastroju postanowiłam zawitać do zwariowanego Świata Dysku. Jedna książka to trochę mało, zwłaszcza dla fanki sir Terry'ego i tak jakoś wyszło, że nowy rok zaczęłam również na Dysku. Trzymajcie się mocno! Szaloną podróż po płaskim globie czas zacząć ;)
W Świecie Dysku wszystkie dzieci w Noc Strzeżenia Wiedźm marzą tylko o tym by zawitał do nich Wiedźmikołaj z worem pełnym prezentów. Jednak komuś bardzo zależy, by w tym roku skarpety pozostały puste. Wiedźmikołaj jest zagrożony, a razem z nim cały świat, ponieważ stara legenda głosi, że jeśli on umrze, słońce nie wzejdzie już nigdy... Na pomoc rusza Susan wraz z o'bogiem Kaca, Śmiercią Szczurów i Krukiem z apetytem na gałki oczne. A tym czasem ktoś wyjątkowy, założy brodę i z głośnym "HO. HO. HO." nie pozwoli by dzieci przestały wierzyć.
Eryk natomiast to kolejna z przygód wiecznie wpadającego w kłopoty Rincewinda i jego zirytowanego kuferka. Tym razem mag jest zobligowany do spełnienia trzech życzeń nastoletniego demonologa- Eryka. Powiedzenie "Uważaj o czym marzysz, bo jeszcze Ci się spełni" jest w tym wypadku najbardziej aktualne.
Jak już pisałam dawniej, sir Pratchett jest autorem, obok którego nikt nie jest w stanie przejść obojętnie, albo się go kocha, albo nienawidzi. Ja go darzę szczerym, niezmiennym uwielbieniem. Kocham satyrę, przewrotność, nieoczywistą logikę i fizykę rządzącą Światem Dysku. Gdy po dłuższej przerwie wchodzę do tego świata czuję co chwila jak mój mózg wywraca koziołki próbując ogarnąć wszystko co się dzieje w książce. Tym razem było tak samo. Z Wiedźmikołajem spędziłam święta i zaśmiewałam się do łez wyobrażając sobie stwora zjadającego pojedyncze skarpetki czy samego o'boga kaca. Jednak moją ulubioną postacią był ŚMIERĆ i jego zmagania z tym co w świętach jest najważniejsze. Eryk natomiast, choć dużo szczuplejszy, wprowadził mnie w Nowy Rok z porządną dawną dobrego humoru. Wraz z niezwykle zirytowanym Kuferkiem przegalopowałam przez wymiary i czasy. Dowiedziałam się też wielu przydatnych rzeczy, jak na przykład: do czego amazonki wykorzystują mężczyzn? Dlaczego nie warto być Władcą Świata? oraz że piekło może być jeszcze gorsze niż sobie wyobrażam. Obok świetnego humoru, odnalazłam także pewne rozważania nad człowieczeństwem. Jak cudownie było powrócić znów do tej szalonej krainy... Pora skompletować wszystkie części i cieszyć się nimi kiedy tylko będę miała na to ochotę :) Zwłaszcza że mojego Lubego także zaraziłam Pratchett'em ;) (ZWYCIĘSTWO!!!!)
Fanów Świata Dysku zachęcać nie muszę, więc piszę do tych, którzy jeszcze nie znają tego zakątka fantastyki. Spróbujcie! Najlepiej chronologicznie. Spotkacie tu niestandardowe rozwiązania, gwałtowne zwroty akcji, przekoloryzowanie i uzewnętrznienie specyficznych cech, a nawet znajome przygody... hmm... z innego punktu widzenia :). Oba tomy oceniam ba 9/10 i gorąco polecam :)
Zwariowanego wieczorku :)
ZaBOOKowana
Pratchett jak zwykle w najlepszej formie ;) polecam wszystkim fanom fanstastyki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam