piątek, 1 lipca 2016

Stara Baśń- J. I. Kraszewski



Opowiem Wam bajkę jak kot palił fajkę... Nie? To może o początkach Państwa Polskiego?

Jak na fankę legend i mitologii przystało, nadszedł czas bym przesunęła swój wzrok na rodzimą słowiańską kulturę. Przeszperawszy maminą kolekcję natrafiłam na Starą Baśń i choć książka starsza ode mnie, to trzyma się lepiej niż ja ;).

Stara Baśń to 1 tom cyklu Dzieje Polski. Jest osadzona jest w czasach pierwszych Polan. Władzę nad nimi sprawuje okrutny kneź zwany Chwostkiem wraz z swoją żoną Niemką- Brunhildą. Oboje chcą wprowadzić twarde niemieckie rządy i brutalnie eliminują niewygodnych kmieci. Wśród opiekunów pomniejszych grodów zaczyna wzrastać napięcie i decydują się zebrać wiec. Powoli zwykły bunt przeradza się w wojnę domową i oblężenie kneziowego grodu. Dodatkowo przez całą powieść obserwujemy rozkwitającą miłość kmiecia i wojownika Domana, do pięknej i przeznaczonej bogom Dziwy. Fabuła powieści nawiązuje do staropolskich podań i legend, między innymi legendy o okrutnym władcy Popielu.

Mimo że jest to niepozorna książka (ok. 310 str.) czytałam ją dość długo. Jakoś trudno mi było przebrnąć przez powolną i niespieszną fabułę. Nie jestem miłośniczką historii, a to sprawiło, że nie bardzo umiałam usadowić się wygodnie w tym czasie. Dookoła oblegali mnie knezie, kmiecie, jeńcy, Niemcy i trochę się w tym gubiłam. Akcja szła kroczkiem niedzielnego spaceru i nie przyspieszyła ani na chwilę. Ciągłe narady i kłótnie zabierały całe rozdziały, a walki i bitwy zaledwie parę akapitów, a to nużyło. Najbardziej zawiodłam się chyba na samym oblężeniu wieży Chwostka. W planach paromiesięczne, w praktyce krótkie, a do tego wróg wybił się sam. Hmm... Nic dodać nic ująć.

Jednakże Starej Baśni nie rzuciłam w kąt. W pewnym stopniu urzekł mnie jej lekko archaiczny i śpiewny język, który przywodził mi na myśl legendę nuconą przy ognisku. W tym świetle bohaterowie stawali się bardziej odważni, panny bardziej niewinne, starcy bardziej mądrzy, a Jaruha? hmm... bardziej tajemnicza. Wrogowi wyrastały zęby i pazury, i wydawał się bardziej odrażający, a bogowie wydawali się nadal żywi. Dodatkowo opis obrzędów weselnych, pogrzebowych, wiecu czy prawa gościa pozwolił mi zobaczyć dawniej wyznawane wartości, które przez wieki zanikły. Te plusy zgrabnie podbiły moją ocenę. :)

Po dłuższym zastanowieniu daję 5/10.  Nie jestem fanką książek historycznych, a samych bajdurzeń czy mitologii było tu niewiele. Nie znalazłam tego co chciałam i nie sięgnę już raczej po kolejne tomy. Mimo to jak najbardziej polecam wszystkim tym, co chcą zobaczyć jak to dawniej bywało.

Pozdrawiam i życzę chłodniejszego popołudnia
ZaBOOKowana


1 komentarz:

  1. To ulubiona książka mojej mamy, zawsze mi ją polecała, może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń